23 maja 2015

Małe wróżki. Księżniczka Roku. Już czytam!


SOPHIE DE MULLENHEIM

wydawnictwo: Olesiejuk
ilość stron: 48
format: 17x21,5 cm
rok wydania: 2015
cena: 12,99 zł

O tej serii już raz wspominałam. Nie mam pojęcia, czy tamta książeczka była druga, trzecia czy piąta. Nie wiem nawet czy seria ta mają jakąś swoją kolejność. Wiem jednak, że liczy ona już sobie kilka tytułów, które na pewno zainteresują każdą małą miłośniczkę magii i wróżek. U nas seria Małe wróżki spodobała się mojej Alicji i tak postanowiłyśmy sięgnąć po kolejny tytuł. I dopiero, gdy moja dziewczynka zaczęła czytać pierwszy rozdział okazało sie, ze jednak z ta kolejnością coś tam jest, bo ta część wygląda nam na pierwszą. 

To właśnie tutaj dowiadujemy się kim jest Flora, Sybilla i Leonia. I tu wyczytamy jakie magiczne moce posiada każda z nich. No cóż, pewnie gdybyśmy to wiedziały od razu, czytałybyśmy te książki w odpowiedniej kolejności. Ale na okładce ani wewnątrz nie zauważyłyśmy żadnej takiej informacji więc czytałyśmy je tak, jak nam to pasowało. Na szczęście nic wielkiego się nie stało. Po pierwsze, książeczki te nie wiążą się tak bardzo ze sobą. Poza tym, ze występują w nich dokładnie te same bohaterki to każda z nich dotyczy zupełnie innej sytuacji i naprawdę w mgnieniu oka orientujemy się kto jest kim i co potrafi. A poza tym, na samym początku każdej lektury znajdziemy małą pomoc w postaci króciutkiej charakterystyki każdej z naszych małych bohaterek. Jest tam wszystko czego potrzebujemy, by zrozumieć na czym polegają moce naszych trzech wróżek. I po kłopocie!

W tej części poza tym, ze dowiemy się czegoś więcej o naszej trójeczce, to jeszcze przeczytamy o tym, jak nasze małe wróżki zaprzyjaźniły się z prawdziwą księżniczką. Dziewczynka dołączyła do ich klasy na początku roku szkolnego. Nikt jednak nie wiedział, ze jest ona z rodziny królewskiej. Apollina bowiem nie chciała się wyróżniać i poprosiła by to, że jest księżniczką zostało tajemnicą. Wróżki także o niczym nie wiedziały aż do pewnego czasu. Gdy Apollina wracała do domu Leonia zauważyła, że za ich nową koleżanką snuje się jakiś podejrzany mężczyzna. Siostry nie myśląc zbyt długo postanowiły ratować Apollinę. Nie wiedziały jednak, że ich akcja skierowana jest przeciwko osobie, która tak naprawdę stara się chronić tę małą księżniczkę. I tak wydało się kim jest ich nowa przyjaciółka.

Ale oczywiście na tej historii książka się nie kończy. W zasadzie, to co napisałam Wam powyżej to tylko jeden z rozdziałów, a mamy ich tu aż pięć! Jeśli więc zdecydujecie się sięgnąć po tę lekturę dowiecie się także jak wyglądał pierwszy dzień Apolliny w szkole, czy dziewczynka jest taką idealną, wychuchana i wydmuchaną księżniczką, jak skończył się konkurs na idealną księżniczkę oraz co ciekawego wydarzyło się podczas przyjęcia na zamku. Nie będę Wam zatem psuć zabawy i nawet słówka nie pisnę jak potoczyły się dalsze losy Flory, Sybilli, Leonii oraz ich nowej koleżanki. Ale zdradzę Wam tylko, że będzie się tam sporo działo. Na pewno na nudę narzekać nie będziecie. A może nawet trochę się pośmiejecie? Kto wie!

Choć książeczki te posiadają po pięć rozdziałów, to przyznam szczerze, nie są one zbyt grube i długie. Przeczytanie każde części zajmuje dosłownie chwilkę, a pochłonięcie całej książki zajęło mojej siedmiolatce dwa dni. Opowiadania są wystarczająco ciekawe, by nasz mały czytelnik nie zanudził się podczas lektury. Ale choć tekst umieszczony jest na białym tle, to jednak czcionka nie należy do największych i dla początkującego czytelnika według mnie ta seria się nie nadaje. Polecałabym ją raczej dzieciaczkom, które całkiem ładnie radzą sobie z czytaniem.

Nie wspomniałam jeszcze tylko na temat wydania tychże lektur. A sądzę, ze warto i o tym napisać. Książeczki z serii Małe wróżki są stosunkowo nie duże. Uważam to za duży plus, gdyż spokojnie możemy je ze sobą zabrać gdzie tylko dusza zapragnie i na pewno nie będzie to dla nas stanowić żadnego kłopotu. Mały gabaryt każdej z części sprawia, ze spokojnie zmieści nam się ona do każdej torby czy plecaka. A fakt, ze jest ona także bardzo lekka to kolejny plus podczas podróży. Podoba mi się także szata graficzna tych książek. Zresztą pewnie już sami zauważyliście, że w tych lekturach jest całkiem sporo wesołych i bardzo kolorowych ilustracji. Może to zabrzmi, jakbym sama była dzieckiem, ale uwielbiam kolorowe obrazki w książkach. Wydaje mi się, ze wtedy taka lektura jest jeszcze weselsza i ciekawsza. Oczywiście nie do każdej książki taki obrazki pasują, ale tu wyglądają one rewelacyjnie. I nie wyobrażam sobie, by mogłyby być inne. 

Tak więc, jak sami widzicie, w naszym domu zagościła nowa moda. Od teraz czytamy opowiadania o trzech uroczych wróżkach, które dzięki swojej magii pomagają wszystkim dookoła. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz