4 maja 2015

A ja nie chcę być księżniczką


GRZEGORZ KASDEPKE

wydawnictwo: Nasza Księgarnia
ilość stron: 32
format: 24x32 cm
rok wydania: 2015
cena: 29,90 zł  23,90 zł

Każde dziecko ma jakieś tam swoje niesamowite pomysły. Czasem aż trudno jest nam uwierzyć w to, co kryje się w tych ich małych główkach. Pamiętam, że moja Alicja nigdy nie bawiła się w dom jak większość małych panieneczek. Choć, nie. Zaraz. W dom się bawiła. Problem jednak polegał na tym, że nigdy nie była ani mamą, ani tatą. Ba, ona nawet nie chciała być dzieckiem! Ona zawsze była psem! Gdy szłam ją odebrać z przedszkola, dziewczynki wystrojone w korale niańczyły swoje lale w wózeczkach i kołyskach, a moja córka ganiała wokół nich na czworaka i poszczekiwała. I choć dla wielu z Was pewnie wydaje się to dziwne, dla niej to była najwspanialsza zabawa pod słońcem. A ja cieszyłam się, że moje dziecko tak doskonale się bawi.

A dziś chciałabym Wam przedstawić dziewczynkę, która także ma swoją ulubioną zabawę. Ta mała panieneczka uwielbia wraz ze swoją rodzinką odgrywać typowo bajkową scenkę. Musi brać w niej udział całkiem spora gromadka ludzi, bo w jej ukochanej zabawie absolutnie nie może zabraknąć księżniczki, dzielnego rycerza oraz kościotrupów leżących u podnóża baszty, w której to wspomniana wcześniej księżniczka została zamknięta. A któż strzeże tej wierzy? No oczywiście groźny smok ziejący ogniem! I jak myślicie, którą z postaci gra zazwyczaj dziewczynka? Hm... nie wiem czy zgadliście, ale mnie się to nie udało. Ona zawsze była smokiem! Nasza mała urocza bohaterka uwielbiała być przerażającym potworem, który chętnie schrupałby kolejnego rycerza chcącego uwolnić biedną księżniczkę. I choć cała rodzinka miliony razy bawiła się w odgrywanie tej scenki, mała stale była smokiem. I ani myślała zrezygnować z tej roli :)

Opowiadanie, które dziś Wam tu prezentuje jest naprawdę bardzo krótkie. Gdy pierwszy raz sięgnęłam po tą książkę na moich kolanach usadowiła się Natalka i nie ukrywam, że bez kłopotu dobrnęłam do końca. Nie wiem czy tak bardzo zainteresowała ją ta historia, czy po prostu jej uwagę przykuły wesołe i duże ilustracje, które zdobią tekst w tej lekturze. Ale prawdą jest, że skoro udało mi się przeczytać tę książkę bardzo ruchliwej niespełna dwuletniej pannice to coś w niej być musi. Tak się składa, że nie często mam to szczęście. Wiec ciesze się, że tym razem się udało :)

Powiem Wam, że ja ogólnie lubię takie krótkie ciekawe historyjki. Chyba jeszcze nie zdarzyło mi się krytykować tego typu opowiadań, bo za każdym razem świetnie się przy nich bawię. A moje dziewczynki także z przyjemnością je słuchają, więc bardzo trudno byłoby mi na nie narzekać. Dlatego też zawsze mam ogromny kłopot podczas takich recenzji, bo aż dziwnie cię czuję, pisząc cały czas same ochy i achy. Ale z drugiej strony, do czego miałabym się tu przyczepić. Twórczość Grzegorza Kasdepke jest mi już dobrze znana i cała nasza rodzinka naprawdę bardzo lubi jego opowiadania. Jak dotąd nie trafiłam na żadne, które by mi się nie spodobało. Każde z nich jest bardzo ciekawe, niezwykle zabawne i przede wszystkim mądre. Bo historie opowiadane przez tego autora uczą nie tylko nasze maluszki, ale i nas samych. Nie wierzycie? No to macie tu wspaniały przykład.

Historia małej dziewczynki, która tak bardzo nie chce zostać księżniczką daje nam tu wyraźne przesłanie, że zawsze warto być sobą. Nie ważne co pomyślą inni, czego oczekuje od nas otoczenie. Najważniejsze jest to czego pragniemy i jeśli tylko nasze marzenia nie krzywdzą nikogo dookoła - róbmy to co sprawia nam radość! Ale to oczywiście głównie nauka dla naszych dzieci. A co my powinniśmy wiedzieć po przeczytaniu tej lektury? Dorośli powinni nauczyć się, że powinniśmy akceptować nasze dzieci takie jakie są i nie zwracać uwagi na nic innego. Nie ważne, że czasem są inne, że mają odmienne zainteresowania, zwyczaje itp. Jeśli zachowanie naszego dziecka nie robi nikomu nic złego, to niech sobie ludzie mówią co chcą. Najważniejsze jest to, by nasze pociechy były szczęśliwe :)

Ta książeczka jest naprawdę fantastyczna. Z przyjemnością przeczytałam ją moim dziewczynkom i jeśli tylko nadarzy się okazja - chętnie do niej wrócę. Bo jest mądra, fajna, wesoła i ciekawa. Bo jest taka jaka być powinna. I naprawdę bardzo się cieszę, że trafiła właśnie do nas. Ale wiecie co? Nie zdradziłam Wam jeszcze jednego sekretu jaki kryje w sobie ta lektura. Na końcu opowiadania dziewczynka decyduje się w końcu zagrać inną role. Nie będzie już strasznym smokiem. Nie będzie też piękną bezbronna księżniczką. Nie chce także odgrywać roli walecznego rycerza. Ale kościotrupem leżącym pod wierzą także nie zamierza się stać. Kim więc nasza urocza bohaterka zdecydowała się zostać? Czy w tej scence znajdzie się jeszcze jakaś rola, którą mogłaby odegrać? Hm... tego musicie dowiedzieć się sami :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz