13 kwietnia 2015

Wielka księga uczuć



GRZEGORZ KASDEPKE

wydawnictwo: Nasza Księgarnia
ilość stron: 256
format: 16,5x21,5 cm
rok wydania: 2015
cena: 49,90zł 39,90zł


Gdy nasze maleństwo pojawia się na świecie zaczynamy się uczyć siebie nawzajem. Obserwując zachowanie dziecka, jego grymasy, odgłosy jakie  wydaje odgadujemy czego mu potrzeba. Oczywiście z czasem jest nam coraz łatwiej, bo wiemy czego mniej więcej możemy się spodziewać. A poprzez długotrwałą obserwacje naszej pociechy jesteśmy w stanie wychwycić każde najdrobniejsze zmiany, które świadczą o tym, czego nasz bobas potrzebuje. Ale taka nauka nie jest jednostronna. Dziecko bowiem ma znacznie trudniejsze zadanie. Ono nie tylko uczy się nas i naszych zwyczajów, ale także stara się zrozumieć własne emocje. A jak wiemy jest ich całe mnóstwo. Nie wszystkie są dla naszych dzieci zrozumiałe. To my rodzice uczymy je co to jest strach, śmiech, zazdrość itp. Nauka uczuć wcale nie jest łatwa. Nawet kilkuletnie dzieci mają kłopoty z ich odróżnianiem i radzeniem sobie z nimi. Jeśli więc chcielibyście pomóc swoim dzieciaczkom w tej trudnej szkole - polecam Wam tą oto księgę. 

"Wielka księga uczuć" to zbiór czterech wcześniej wydanych tytułów: 
1. "Tylko bez całowania! czyli jak sobie radzić z niektórymi emocjami",
2. "Kocha, lubi, szanuje... czyli jeszcze o uczuciach",
3. "Horror! czyli skąd się biorą dzieci",
4. "Drużyna pani Miłki, czyli o szacunku, odwadze i innych wartościach".
Powiem Wam szczerze, że dotąd nigdy nie słyszałam o żadnej z nich. Całkiem przypadkowo trafiłam na ten zbiór i muszę przyznać, że mam szczęście. Bo gdybym miała jedną z powyższych książek w domu, na pewno starałabym się zdobyć także pozostałe. A tak, mam już cały komplet. I spokojnie możemy z Alicją czytać, uczyć się i poznawać szereg najprzeróżniejszych uczuć. A takie lekcje są nie tylko bardzo ciekawe dla każdego dziecka, ale to także ciekawa zabawa. U nas przynajmniej tak właśnie było :)

Aby dobrze poznać te wszystkie książeczki najlepiej jest je czytać po kolei. My oczywiście nie miałyśmy innego wyboru, bo nie zdarza nam się raczej czytać książek od środka lub od tyłu, ale jeśli ktoś z Was chciałby zaopatrzyć się w powyższe tytuły osobno, warto zwrócić uwagę na ich kolejność. Bowiem każda z nich jest ze sobą ściśle powiązana i w każdej znajdziemy przygody dokładnie tych samych bohaterów. A są nimi dzieciaczki z pewnego przedszkola oraz ich przesympatyczna wychowawczyni - pani Miłka. A nasza nauka o uczuciach to nic innego jak projekt przedszkolanki, która postanowiła nauczyć swoich wychowanków czym są emocje, jak je odczuwamy i jak należy sobie z nimi radzić. Jednak pani Miłka nie sadza swoich uczniów i nie prawi im morałów. Każda z lekcji to po prostu życie. Wystarczy tylko dobrze przyjrzeć się przedszkolakom, by wiedzieć o czym dziś będzie mowa. Raz pani Miłka opowiada im o nudzie, innym razem o strachu lub poczuciu krzywdy. A jeśli w danym dniu nic się nie dzieje? To nic, ich wychowawczyni sama prowokuje pewne zachowania, by pokazać swoim podopiecznym kolejny rodzaj uczuć. 

I tak w pierwszej z książeczek dowiemy się czym jest tęsknota, wstyd, zazdrość, gniew, wstręt, nuda, poczucie krzywdy oraz radość. Druga z książek omawia takie emocje jak miłość, nienawiść, pogarda, strach, smutek, poczucie winy i szczęście. A czwarta księga to historie dotyczące współczucie, sprawiedliwości, szacunku, wytrwałości, odwadze i uczciwości. Pewnie dziwi Was, że jedną z książek pominęłam. Zrobiłam to celowo, bo w tej jest tylko i wyłącznie historie o tym, jak okazało się, że pani Miłka spodziewa się dzidziusia. Dal przedszkolaków to był szok. Na początku przypuszczały, że ich kochana wychowawczyni połknęła je i dlatego teraz ma je w brzuszku. Ale ta hipoteza była zbyt przerażająca, by ją przyjąć. Co więc się stało? Jak u pani Miłki w brzuszku znalazł się dzidziuś? To nurtujące pytanie dręczyło naszych małych bohaterów bardzo długo. A dochodzenie prawy było naprawdę bardzo zabawne. 

No właśnie. Jak już wspomniałam, poprzednie dwie części z serii o uczuciach i ta ostatnia to szereg rozdziałów omawiających zupełnie inne zagadnienia. Natomiast trzecia książka opowiada tylko o tym skąd się biorą dzieci. Jednak nie obawiajcie się, dzieciaki na pewno nie będą się przy niej nudzić. Bowiem pomysłowość przedszkolaków jest niesamowita. Sama śmiałam się do łez podczas czytania. Co więcej - tu mała wskazówka dla rodziców - opowiadanie to kończy się oczywiście tym, że dzieci w końcu docierają do prawdy. I jest tu dokładnie opowiedziane to skąd się biorą dzieci i jak to się dzieje, że zaczynają one rosnąć w brzuszku mamy. I nie mówię tu teraz o szczegółach typu plemnik musi zapłodnić jajeczko, tylko o tym wszystkim co muszą zrobić mama i tata by ów plemnik znalazł się w ciele mamusi i dotarł do tego jajeczka. Ten fragment jest opisany krótko, ale bardzo szczegółowo. Autor nie owijał tu w bawełnę, więc mogę śmiało powiedzieć, że lektura ta spokojnie nadaje się do szkół na lekcje wychowania seksualnego. Powiedziałabym nawet, że wielu nauczycielom bardzo by się ona przydała, gdyż to co przeczytałam w tej książce jest po prostu bardzo szczere i prawdziwe. A jednocześnie nie wywołuje rumieńców na twarzach czytających ;)

Ok, przyznaję się bez bicia, że ja tą księgę jeszcze ominęłam i jeszcze nie uświadamiałam mojej córki. Nie dlatego, że to za wcześnie, że nie chce, by mała wiedziała co i jak. Uważam także, że przekazanie mojemu dziecku tych informacji w taki sposób to dobry pomysł i nie mam się czego wstydzić. Autor fajnie to ujął i już. Sądzę także, że Alicja jest na tyle rozsądną i mądrą dziewczynką, że taka wiedza nie zrobiłaby jej krzywdy. Obawiam się jednak, że moje dziecko mogłaby nie zostawić dla siebie tej wiadomości i w szkole mogłoby się rozpętać istne piekło. Zaczekamy z tym do wakacji, by Alicja mogła w spokoju sama to przyswoić nie wywołując wśród swoich rówieśników zbędnych emocji.

Ogólnie muszę przyznać, że "Wielka księga uczuć" bardzo mi się podoba. Poza licznymi bardzo zabawnymi opowiadaniami znajdziemy tu także krótkie ciekawe wyjaśnienie poszczególnych uczuć, a także wskazówki dla dziecka - jak sobie z danymi emocjami radzić, oraz wskazówki dla rodzica, dotyczące tego jak rozmawiać z dzieckiem o danym zagadnieniu oraz jak ewentualnie mu pomóc, gdy sam sobie nie radzi. Wspaniale prawda? Według mnie to świetny pomysł i cieszę się, że trafiłam właśnie na tę lekturę. Jestem pewna, że jeszcze nie raz nam się przyda. Teraz czytamy ją z Alicją, potem sięgnę po nią, gdy przyjdzie czas na Natalkę. Bo tę księgę powinno poznać każde dziecko. Bez wyjątku. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz