KATARZYNA RYRYCH
wydawnictwo: Literatura
ilość stron: 144
format: 10x10 cm
rok wydania: 2016
dostępna: TUTAJ
Gdyby kiedykolwiek, ktokolwiek spytał mnie o ciekawą i mądrą książkę dla nastolatka z całą pewnością i bez żadnych wątpliwości wskazałabym lektury autorstwa Katarzyny Ryrych. Nigdy nawet nie przypuszczałam, że twórczość dla młodzieży może być napisana w taki sposób. Że choć nie są to jedynie ckliwe opowiastki o miłości lub zwariowane anegdoty z ich życia szkolnego i poza szkolnego - mogą być niesamowicie wciągające i z całą pewnością zainteresują każdego nastolatka. Bo takie właśnie są powieści tej autorki. Daleko im do romansideł w trampkach czy pamiętników lub dzienników jakiś postrzelonych dzieciaków, którym tylko psoty w głowie. Te książki opowiadają historie, które są tak bardzo prawdziwe, że aż trudno w to uwierzyć, że nie opisują wydarzeń kogoś z naszego otoczenia. A przynajmniej nigdzie nie znalazłam informacji o tym, by były to opowiadania z życia wzięte. Nie mniej jednak jestem przekonana, że takie sytuacje mają miejsce w nie jednym domu. I nie raz możemy mijać na ulicy osoby, które mogą utożsamiać się z głównymi bohaterami powieści Katarzyny Ryrych. Bo postacie z jej książek to zwykli ludzie mający swoje pragnienia i problemy. Ludzie, których życie nie zawsze układa się tak, jak by sobie tego życzyli. No cóż, jak wiemy los lubi płatać figle. A naszym zadaniem jest sobie z nim poradzić.
Dziś poznamy Witka. Nastolatka, który w mgnieniu oka musiał dorosnąć. A wszystko przez wypadek, który postawił świat jego i jego rodziny do góry nogami. W tym wypadku zginęła jego młodsza siostra. Bardzo mądra dziewczynka o dobrym serduszku. Chciała pomóc. Pragnęła obdarować tym co ma innych. Niestety tuż po tym, jak sprawiła radość innym jej życie się skończyło. Ale nie ona jedna ucierpiała tego dnia. Jest jeszcze tata, który wtedy prowadził samochód, i który od tamtego czasu leży w szpitalu. Nie ma z nim kontaktu, nie rusza się i nie odzywa. Pozostaje tylko nadzieja, że kiedyś się to zmieni. A co z resztą rodziny? Mama Witka załamała się kompletnie po utracie córki. Od momentu wypadku stała się obca i zamyślona. Pogrążona w żałobie zapomniała o wszystkim dookoła. I co najgorsze - przestała nagle dostrzegać najmłodszą z rodziny. Bąka czyli kilkuletnią dziewczynkę, która tak bardzo potrzebowała miłości swojej kochanej mamy. Jednak ta pozostawała niewzruszona. Jakby nagle jej maleństwo stało się całkiem niewidzialne. I choć wydawałoby się, że wszystko jakoś się ułoży, bo z pomocą przybyła kochana babcia. To także nie rozwiązało problemów rodziny. Bowiem okazało się, że babcia nie jest w stanie opiekować się domownikami. Niestety okazało się, że ona sama potrzebuje opieki. Nie zawsze, bo Alzheimer to choroba przebiegła, w której osoba chora miewa lepsze i gorsze dni. Ale jest to też przypadłość, która przysparza bliskim bardzo dużo kłopotu. Osobę chorą trzeba mieć stale na oku. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i robić wszystko, by nie zrobiła ona krzywdy ani sobie, ani nikomu dookoła. I tak cały ciężar opieki nad najmłodszą siostrą i ukochaną babcią spoczął na barkach piętnastoletniego Witka. Dzielnego i bardzo odpowiedzialnego chłopca, który choć bardzo młody - dał z siebie wszystko by utrzymać wszystko w należytym porządku. To on zajął się Bąkiem, dał jej tyle miłości ile potrzebowała. Zaopiekował się nią jak ojciec i dbał o nią od rana do nocy. To on potrafił przewidzieć każdy ruch swojej chorej babci. Pamiętał o zabezpieczeniach chroniących ją i jego rodzinę. Nie zapominał także o opiece nad schorowanym ojcem i dopingował go widząc choćby najdrobniejsze oznaki poprawy. I wiecie co? Choć ten chłopiec miewał czasem momenty zwątpienia. Choć bywał zmęczony i wściekły na to, co go spotkało - bez mrugnięcia okiem wykonywał wszystkie swoje obowiązki. Mimo licznych obowiązków, miał czas na szkołę i przyjaciół. A gdy na swej drodze spotkał jeszcze Kotę - dla niej także znalazł miejsce. Godne podziwu? Jak najbardziej. Jestem pod ogromnym wrażeniem.
Młodzież od zawsze kojarzona jest z szaleństwem. Każdemu wydaje się, że taki młody człowiek ma tylko fiu bździu w głowie. Zero odpowiedzialności, zero rozsądku. Takim to w głowie tylko zabawa, komputery i spotkania ze znajomymi. I pewnie coś w tym jest, choć jak wiemy z każdej reguły są wyjątki. Sama mam w zasięgu ręki przykłady iście skrajnych zachowań. Wśród młodych ludzi, których znam wymienić mogę i takich co poza szaleństwem z przyjaciółmi świata nie widzą i takich, którzy mają wszystko poukładane i zaplanowane na kolejnych co najmniej kilkadziesiąt lat. Są tacy, których jedynym obowiązkiem jest nauka, a i z tego jest im trudno w pełni się wywiązać. I tacy, którzy poza szkołą i dodatkowymi zajęciami mają jeszcze młodsze rodzeństwo do ogarnięcia i obowiązki domowe. Pewnie doskonale wiecie o czym mówię. Jeśli nie są to przykłady z najbliższego otoczenia, to chociażby z radia i telewizji. Bo życie jest różne. Przewrotne i zaskakujące. Nigdy nie wiemy co przyniesie nowy dzień.
Ta powieść opisuje chłopca, którego życie nie rozpieszcza. Młodego mężczyzny, który w wieku kilkunastu lat poza byciem synem, przyjacielem i uczniem musiał stać się także opiekunem, głową rodziny, nauczycielem i ojcem dla młodszej siostry. Musiał być odpowiedzialny i zaradny. Musiał ogarnąć otaczający go świat i radzić sobie w nim najlepiej jak tylko potrafił. A to dla tak młodego człowieka - nie lada wyzwanie. Na szczęście Witek okazał się być nad wiek dojrzałym i odpowiedzialnym chłopcem. Wiedział, że jeśli sam nie zajmie się Bąkiem, nikt inny za niego tego nie zrobi. A przecież to jeszcze dziecko, które potrzebuje miłości. Uczucia, którego zostało pozbawione wcześniej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Ale spokojnie, Witek nie czuje się bohaterem. Nie zadziera z tego powodu nosa i nie czeka na oklaski. Dla niego te wszystkie czynności są tak naturalne i tak zwyczajne, jak dla jego rówieśników odrabianie lekcji czy mycie zębów. Witek bez najmniejszego kłopotu przejął kontrolę nad domem, zajął się sprawami, których jego matka nie była w stanie opanować, a ojciec nie jest w stanie wykonać. Stał się mężczyzną, choć nawet tego nie zauważył. I choć miewał chwile zwątpienia i bezradności - nie poddawał się. Nie, nikt go do tego nie zmuszał. Wiedział, że tak trzeba.
Jak zwykle Katarzyna Ryrych w piękny i bardzo ciepły sposób opisuje nam życie, które trudno nazwać prostym i beztroskim,. Jeśli na barkach kilkunastoletniego chłopca spoczywa tak ogromna odpowiedzialność trudno mówić o bezstresowym, niczym niezmąconym dzieciństwie. Jednak historia przez nią opisana z pewnością do takich należy. Nie ma tu żadnych strasznych opisów. Jest po prostu życie tak inne niż sobie to wyobrażamy. Dla nas kilkunastoletni chłopiec to przede wszystkim uczeń. To dziecko, które potrzebuje opieki, oczekuje, że wskażemy mu właściwą drogę. Młody człowiek., który dopiero poszukuje własnego ja. Tymczasem życie Witka skłoniło go do szybszego dorastania. To on musiał stać się opiekunem. To on musiał przejąć dowodzenie. I mimo kilku gorszych dni. Kilku chwil zwątpienia i bezradności - doskonale dawał sobie radę. Naprawdę jestem pełna podziwu i przyznam szczerze, że dla mnie ten chłopiec to prawdziwy bohater. Nie często zdarzają się takie sytuacje, w których młody człowiek wykazuje się tak ogromną dojrzałością i odpowiedzialnością. Sama nie jestem pewna, czy udałoby mi się podołać takiemu wyzwaniu. Tymczasem Witek nie tylko zajął się wszystkim dookoła, to jeszcze potrafił pogodzić skomplikowane życie domowe z życiem osobistym. I co więcej - było to dla niego tak naturalne, tak proste i zwyczajne, że aż trudno w to uwierzyć. Nie jeden młody człowiek powinien brać z niego przykład. Podoba mi się również sposób przedstawiania przez autorkę tej historii. Katarzyna Ryrych ma niezwykły dar snucia pięknych i jakże prawdziwych opowieści. Przedstawia nam ona prawdziwych bohaterów jak najbardziej naturalne zjawisko na świecie. Jakby takich Witków było miliony tuż obok nas, a normalnością jest, że piętnastoletnie dzieci wychowują własne rodzeństwo i zajmują się swoją babcią. Podoba mi się to, że wszystko opisane jest tu w tak lekki i spokojny sposób. Że nie brakuje w tej książce mądrości życiowych i wskazówek dla młodych ludzi jak należy postępować. A jednocześnie, że lektura ta to nie zbiór moralizatorskich wykładów dla nastolatków. Ta książka jest napisana w taki sposób, że każdy młody człowiek na pewno przeczyta ją jednym tchem i sporo wartościowych rzeczy z niej wyniesie. Przygoda opisana wewnątrz jest ciekawa. Jest niekiedy zabawna, a niekiedy smutna. Znajdziemy w niej mnóstwo ciepła rodzinnego, przyjaźni oraz szczyptę młodzieńczej miłości. Jest tu wszystko co na pewno zainteresuje nie jednego młodego czytelnika. Jest po prostu genialna. Uwielbiam ją. I już chwytam po kolejny tytuł autorstwa Katarzyny Ryrych. Jestem przekonana, że się nie zawiodę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz