KATARZYNA GROCHOLA
wydawnictwo: Literackie
ilość stron: 544
format: 12,5x20 cm
rok wydania: 2016
cena: 40,80 zł
Twórczość Katarzyny Grocholi jest mi doskonale znana. Czytałam wiele powieści tej pisarki i nie ukrywam, że od lat jestem jedną z jej fanek. Te książki zawsze bardzo mi się podobały. Kilka z nich od dawna stoją na półce w mojej biblioteczce i za nic bym się z nimi nie rozstała. Są takie utwory Katarzyny Grocholi, do których lubię wracać. A wierzcie mi, że takie coś bardzo rzadko mi się zdarza. Ale w tym przypadku tak właśnie jest. Uwielbiam snute przez tą pisarkę historie. Praktycznie każda z jej książek bardzo mi się podobała. Gdy zatem usłyszałam, że na rynku pojawiła się kolejna powieść, która od razu otrzymała miano jej najlepszej powieści - musiałam ją mieć. W notce wydawniczej na stronie wydawnictwa wyczytałam, że "Przeznaczeni to absolutny majstersztyk, na który warto było czekać cztery długie lata." No i powiedzcie mi, jak mogłabym się jej oprzeć?
I tak właśnie w moje ręce trafiła ta książka. Gdy tylko otrzymałam przesyłkę nie mogła się doczekać kiedy po nią chwycę. Niestety kilka innych lektur czekało w kolejce, więc ten czas dłużył mi się nie miłosiernie. W końcu jednak udało się. Zagłębiłam się w lekturę oczekując czegoś niesamowitego. Liczyłam na emocje, jakich mało. Wierzyłam, że gdy tylko zacznę czytać nie będę mogła się od niej oderwać aż do samego końca. I wiecie co? Z przykrością muszę stwierdzić, że bardzo się zawiodłam. Aż trudno mi o tym pisać, bo gdzie bym się nie obejrzała wszędzie czytam jak wspaniała jest ta książka. Jak cudowną historię ponownie opowiedziała nam ta najsłynniejsza w Polsce pisarka. To właśnie te wszystkie ochy i achy sprawiły, że czekałam z niecierpliwością na premierę tej powieści, a potem zacierałam tylko ręce, gdy wreszcie mogłam po nią sięgnąć. Jadnak najwyraźniej nie potrafię docenić talentu pisarskiego autorki tej książki. Bo choć czytanie książek Katarzyny Grocholi były dla mnie wspaniale spędzonym czasem tak tym razem modliłam się by udało mi się dotrzeć do końca. Z góry przepraszam wszystkich, dla których ta powieść jest taka wspaniała. Wszystkich, którzy lubią tego typu twórczość i zachłysnęli się tą książką. Ja niestety nie podzielam tej opinii. Powiem krótko - mnie się nie podobała.
Przeznaczeni to historia pięciu osób. Na początku wydaje nam się, że te postacie nic kompletnie nie łączy, że są to zupełnie przypadkowi ludzi, jakich wielu. Jednak krok po kroku, poznając ich historię dowiadujemy się, dlaczego to właśnie oni stali się bohaterami tej książki. Jedną z nich jest Gabrysia. Dziewczyna, która została w przeszłości bardzo skrzywdzona przez swojego partnera. Przeszłość kojarzy jej się z ogromnym bólem, ale na szczęście Gabrysia była na tyle silna, by pomału podnieść się z dna i żyć dalej. Nie było to może wymarzone życie. Nasza bohaterka mieszkała w ciasnym i skromnie urządzonym mieszkaniu, pracowała uczciwie na życie, choć z pewnością krupierka w kasynie to nie jej wymarzony zawód. Ale tak czy inaczej - radziła sobie. Żyła raczej z dnia na dzień nie myśląc o tym co będzie jutro. Jej wiara we własne możliwości gdzieś się ulotniła. To w zasadzie nie było życie - to była próba przetrwania. Kolejnym bohaterem jest Mateusz. Kobieciarz jakich mało. Ten chłopak miał niesamowity wdzięk i urok osobisty. Nie było kobiety, która nie wodziłaby za nim wzrokiem. Tyle tylko, że on nic sobie z tego nie robił. Mateusz bowiem wierzył w przeznaczenie. Wiedział, że gdzieś na świecie jest jego druga połówka, którą z pewnością rozpozna, gdy tylko na nią trafi. I zakocha się na zabój. I wtedy będzie w pełni szczęśliwy. Kolejną bohaterką jest Aleksandra - słynna powieściopisarka specjalizująca się w kryminałach. Dzięki kilku swoim książkom zdobyła sławę o jakiej inni mogą jedynie pomarzyć. I choć opływała w dostatku, nie była najszczęśliwszą osobą na świecie. Jej sprawy osobiste były bowiem mocno zagmatwane. Ola kochała od lat jednego mężczyznę, lecz niestety jej wybranek nigdy nie był wyłącznie jej. Miał żonę i dzieci, a nasza bohaterka grała tu jedynie drugie skrzypce. Była odskocznią dla swojego kochanka, ucieczką od szarej rzeczywistości. I choć taka sytuacja bardzo ją bolała - pogodziła się z tym i starała się żyć dalej. Następną postacią jest Kuba. Chłopak, który choć w swoim życiu popełnił wiele strasznych błędów - znów stanął na nogi. Skończył z alkoholem, choć wcześniej miał z nim ogromny problem. A teraz pragną jedynie zacząć godnie żyć, zapominając o przeszłości. No i Jerry - były alkoholik, który niestety ratując się od jednego nałogu - wpada w kolejny. Jest nim hazard. Niestety mężczyzna nawet nie zdaje sobie sprawy, że ma z nim problem. Choć w kasynie traci cała masę pieniędzy - wierzy, że to tylko chwilowe. Tymczasem jego życie ucieka mu między placami. I z dnia na dzień jest coraz gorzej.
Jak już wspomniałam - te wszystkie postacie są od siebie niezależne tylko od pewnego momentu. Po pewnym czasie ich losy pomału zaczynają się ze sobą splatać. Nie będę Wam zdradzać w jaki sposób, bo na pewno ciekawiej będzie jak dowiecie się tego osobiście. Ale dodam jedynie tyle, że całkiem ciekawie autorka to sobie wymyśliła. Ogólnie jeśli chodzi o kreacje samych bohaterów - to nie mam zastrzeżeń. Każda z tych postaci jest bardzo ciekawa, bogata w doświadczenia i charakterna. Podoba mi się także to, że Katarzyna Grochola poruszyła tu wiele ciekawych tematów. Pojawi się tu bowiem co nieco na temat hazardu, problemów alkoholowych, kradzieży, matactwa, przemocy, zdrad, rozwiązłego życia, choroby, utraty bliskich i wiele wiele więcej. Każdy z tych wątków jest tu bardzo dokładnie i ciekawie opisany. Widać, że autorka wszystko przemyślała i przygotowała się bardzo dokładnie do tej powieści. Z pewnością pochłonęło to sporo pracy, ale warto było. Bo dzięki temu nasze postacie są tak bardzo realne. Jak gdyby autorka opisywała nam prawdziwe wydarzenia, a nie stworzoną przez siebie historię. To akurat ogromna zaleta tej powieści. Nie ukrywam, że jestem pod wrażeniem. No wiec gdzie są te wady? Według mnie w samym stylu pisania, który tym razem kompletnie mi nie odpowiada. Byłam zmęczona tym ciągłym przeskakiwaniem od osoby do osoby, gdzie we wszystkich tych przypadkach, to właśnie nasz bohater był narratorem całej historii. Były momenty, że gubiłam się w tym okropnie. Nie wiedziałam co czytam i o kim w danym momencie. Myliły mi się imiona i zdarzenia. Ale to na początku. Później gdy już załapałam o co chodzi było ciut łatwiej, ale wciąż niestety nie idealnie. Autorka opisując niektóre rzeczy robiła to w taki lekko zawoalowany sposób. Wielu rzeczy trzeba było domyślić się samemu, wykombinować dlaczego właśnie tak a nie inaczej. Choć może to tylko moja opinia, może jestem za mało bystra. Nie mam pojęcia, ale po prostu mi się to nie podobało. Ale to jeszcze nie wszystko. Katarzyna Grochola w tej książce pozwoliła sobie na całą masę różnych przenośni i porównań, które nie byłyby takie straszne, gdyby nie fakt, że czasem ciągnęły się w nieskończoność. Na przykład opasując postępującą chorobę jednej z bohaterek chciała pokazać jak choroba panoszy się coraz bardziej i zabiera nam tę ukochaną osobę, jak wielką pustkę pozostawia po sobie nie tylko w naszych sercach ale i wszystkim co nas otacza. I zaczęła wtedy opisywać kapcie. Spokojnie, to wcale nie było złe - przez moment. Ale gdy okazało się, że przez kolejnych kilka stron czytałam wyłącznie o kapciach, szlafroku czy stoliku, który tęsknił za krzesłami i oknem - wymiękłam. Przepraszam, wiem co autorka miała na myśli. Być może inni docenią bardziej jej talent pisarski, ale dla mnie było po prostu tego za wiele. Naprawdę nie dawałam rady, byłam zmęczona i czekałam tylko, kiedy dotrę do końca...
Ogólnie uważam, że powieść ta jest ciekawa. Każdy z tych wątków jest dość wciągający, choć wolałabym, by został napisany w znacznie prostszy sposób. Miałam nadzieję, że będę mogła się przy tej książce zrelaksować, tymczasem musiałam mieć się cały czas na baczności, by niczego nie przeoczyć, bo znów straciłabym wątek. Nie, nie oczekiwałam prostej powiastki o miłości. Czytałam już wiele życiowych książek i bardzo lubię taką tematykę. Tutaj było dla mnie po prostu ciut za dużo "poezji", a za mało prozy. Mam nadzieję jednak, że nikogo nie zniechęciłam do sięgnięcia po tę powieść. Wielu osobom bardzo się ona podoba więc może warto samemu wyrobić sobie o niej opinię? To chyba byłoby najlepsze rozwiązanie, zatem polecam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz