12 maja 2015

Lena. Nocnikowe przygody braciszka


FANNY JOLY, ROSER CAPDEVILA

wydawnictwo: Debit
ilość stron: 48
format: 14,5x21 cm
rok wydania: 2015
cena:  11,90 zł  10,90 zł

Niedawno wspominałam Wam o pewnej niewielkiej książeczce o przygodach Leny i jej malutkiego braciszka. Wtedy książka opowiadała o tym jak dziewczynka czuła się kiedy dowiedziała się, że jej mama jest w ciąży oraz jak przekonywała się o tym, że młodszy brat wcale nie jest taki zły ;) Tym razem czas na kolejną część z serii książek o Lenie, a mianowicie o tym jak braciszek uczył się korzystania z nocniczka :)

Kubuś nie jest już niemowlakiem. Całkiem nieźle radzi już sobie z chodzeniem, a jego mamę doprowadza do szału to, że wszystkie kobiety dookoła na każdym kroku dogryzają im, że Kuba to już taki duży chłopczyk, że to wstyd, że jeszcze korzysta z pieluszki... Idąc za ciosem mama kupiła mu zapas nowych majteczek, wyciągnęła stary nocniczek i zaczęła się nauka. Jednak kiedy po raz czwarty z rzędu siki zamiast do nocnika trafiały w majtki oraz na podłogę, mama stwierdziła, że ma dosyć. Wtedy do akcji wkroczyła Lena. To ona postanowiła nauczyć swojego młodszego brata korzystania z nocniczka. Choć czemu by go od razu nie posadzić na sedes, prawda?

Nie będę opowiadała Wam jak dokładnie przebiegała ta nauka. Możecie się jednak domyślić, że z pewnością nie było łatwo. Było za to bardzo zabawnie ;) Starsza siostra okazała się o wiele bardziej cierpliwa od mamy, za to Kubuś miał mnóstwo frajdy podczas tej nauki ;) U nas co prawda minie jeszcze sporo czasu zanim Dominik zacznie naukę korzystania z nocniczka. Jestem bardzo ciekawa czy Nikodem równie chętnie przystąpi do pomocy w tej kwestii...

Muszę przyznać, że ta książeczka jest dosyć zabawna. Albo inaczej - w zabawny sposób podchodzi do problemu odpieluchowywania dziecka. Nie jestem pewna czy przyda się ona w praktyce, ale mimo wszystko czyta się ją z uśmiechem na ustach ;)

Jeśli chodzi o wydanie tej książeczki to pisałam to już przy okazji recenzji poprzedniej części z serii, ale powtórzę gdyby ktoś nie czytał. Miękka okładka, format zeszytowy i klejone strony. Jednak tym ostatnim kompletnie nie trzeba się przejmować. Mimo wszystko jest mocna i z pewnością nie grozi jej rychłe rozklejenie. Czcionka natomiast jest duża, przejrzysta i czytelna więc z czystym sumieniem mogę polecić te książki do samodzielnego czytania przez starszaków. No i na koniec słów kilka o szacie graficznej. Moim zdaniem pasuje idealnie. Kolorowe, zabawne ilustracje świetnie przedstawiają wszystko o czym czytamy. Całość prezentuje się super, a na dodatek jest ciekawa i zabawna więc pozostaje mi jedynie polecić zarówno tą jak i poprzednią część z tej serii :)


1 komentarz: