16 listopada 2015

Detektywi z klasztornego wzgórza


ZUZANNA ORLIŃSKA

wydawnictwo: Literatura
ilość stron: 256
format: 17x22 cm
rok wydania: 2015
cena: 24,90 zł

Ostatnio znów nabrałam chęci na jakieś fajne młodzieżówki. Najlepiej takie detektywistyczne, bo taka tematyka najbardziej mi pasuje. Uwielbiam różnego rodzaju zagadki. A te mini kryminały dla nastolatków wcale nie są złe. Nawet powiedziałabym, że można wśród nich znaleźć prawdziwe perełki. Lektury, które wciągają nie tylko młodych ludzi, ale i takich nieco starszych czytelników jak ja. Zresztą miałam już okazje polecać Wam kilka fajnych tytułów o takiej tematyce dla młodzieży. I pewnie na nich nie poprzestanę. Bo gdy tylko nadarzy się okazja znów chętnie wrócę do historii o młodych detektywach i ich poważnych spraw. Oby tylko więcej takich książek powstawało. Bo mam wrażenie, że coś ich teraz mniej... Ale nie zniknęły nam one na dobre. Bo na przykład książkę, którą chciałabym Wam dziś polecić dostrzegłam wśród nowości na stronie wydawnictwa Literatura! Nie mogłam się oprzeć - musiałam poznać jej treść. Nie codziennie przecież nadarza się taka okazja. A tu z tego co wyczytałam w notce wydawniczej poza wątkiem detektywistycznym jest także historyczny! Jak dla mnie rewelacja! Kocham takie połączenia! Zatem nie zwlekając, rozpoczęłam nową przygodę razem z Jerzykiem i Bronką. A nie byle jaka to historia. Oj, nie... W końcu w grę wchodzi tutaj życie samego prezydenta Mościckiego! 

Ale może zacznę od początku i przedstawię Wam choć w skrócie fabułę tejże książki. "Detektywi z klasztornego wzgórza" to opowiadanie o dwójce bardzo ciekawskich i spostrzegawczych dzieciakach. Jerzyk jest synem właściciela jedynej restauracji w miasteczku Czerwińsk nad Wisłą. Jednak chłopiec najchętniej spędzał czas nad rzeką. Uwielbiał patrzeć na przypływające i odpływające statki. Większe i mniejsze. Jerzyk mógłby oglądać je godzinami. A rozkład rejsów parowców znał już na pamięć! Ten jedenastoletni chłopiec był również świetnym obserwatorem. Jerzyk marzył, że kiedyś zostanie detektywem podobnym do Sherlocka Holmesa. Ale przygoda, którą tu poznamy nie dotyczy jedynie tego chłopca. Drugą główną bohaterką jest Bronka. Zwariowana i nieco łobuzerska dziewczynka o wiecznie posiniaczonych i odrapanych nogach. Ta młoda dama nie potrafiła zachowywać się jak dama. Wręcz przeciwnie. Dziewczynka uwielbiała hasać po drzewach,biegać wzdłuż  rzeki, łowić ryby i ogólnie pociągały ją wszystkie te mało dziewczyńskie czynności. Na szczęście jej ciotka, która wychowywała Bronkę od małego - nie zwracała na to uwagi. A tata? Był on znanym konserwatorem zabytków, wybitnym specjalistą od romańskiej i gotyckiej rzeźby.  Nie zawracał zatem na to najmniejszej uwagi. Bronka i tak zawsze była jego oczkiem w głowie. Odkąd tata Bronki rozpoczął prace renowacyjne w jednym z zabytków Czerwińska dzieci spędzały ze sobą mnóstwo czasu. Ale historia ta nie dotyczy jedynie przyjaźni między tą dwójką. Jest tu jeszcze wątek, który z pewnością zainteresuje wszystkich wielbicieli zagadek.

Pewnego dnia do tego małego miasteczka przybywa pewien dość dziwaczny jegomość. Jerzyk, gdy tylko dostrzegł go w tłumie - natychmiast zaczął dociekać, co też taki nietypowy człowiek może szukać w ich małym miasteczku. Nie wyglądał on ani na robotnika, ani na turystę. Nie był to także mieszkaniec Czerwińska, bo Jerzyk na pewno widziałby go wcześniej. A ponieważ rodzice chłopca nad restauracją posiadali również pokoik do wynajęcia, mężczyzna ten postanowił właśnie tam się zatrzymać. Chłopiec miał zatem więcej czasu by przyglądać się owemu Panu. I tak też Jerzyk wpadł na trop przestępstwa! Całkiem przypadkowo dowiedział się, że ów nietypowy gość posiada w swoim bagażu rewolwer! A gdy wraz z Bronką zaczęli dokładniej mu się przyglądać - okazało się, że jest to bardzo podejrzana postać. Podaje się za malarza, którym na pewno nie jest. W zabytkowym kościele ogląda wszystkie możliwe drzwi. A poza tym kontaktuje się potajemnie z różnymi szemranymi typkami. Dzieci stwierdziły zatem, że muszą odkryć prawdziwe oblicze owego jegomościa. A gdy zaczęły analizować wszystkie swoje spostrzeżenia doszły do wniosku, że Pan Trąbiszewski (tak wszystkim się przedstawiał) z całą pewnością szykuje zamach na Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej! Bo jego wizyta zbiega się w zasadzie z wizytą Prezydenta Mościckiego w miasteczku. W tej chwili trwają wielkie przygotowania, ale za kilka tygodni... głowa Państwa przyjedzie do tego małego miasteczka. Oj... I co teraz Jerzyk a Bronką mają zrobić? Przecież dzieciaczkom nikt nie chce uwierzyć? Policjant się złości, rodzice śmieją. Kto zatem uwierzy dwóm młodocianym detektywom i zapobiegnie katastrofie?? O tym oczywiście dowiecie się już z książki.

Wiem, że opisując Wam treść tej książki trochę zaszalałam. Przysięgam, że miało być krócej, ale jakoś tak mi się dobrze pisało. Dobrze, że w porę się zatrzymałam, bo zaraz nie mielibyście po co sięgać po tę książkę ;) Ale cóż, trzeba przyznać, że lektura ta jest naprawdę super. Po pierwsze porusza bardzo fajny temat. Autorka zgrabnie wplata nam w prawdziwe historyczne wydarzenia historię o dwójce młodych detektywów, którzy pragną ratować Pana Prezydenta. Jej opowieść jest ciekawa, bardzo zagmatwana i fajnie opisana. Dzieciaczki nie wyróżniają się jakąś ponadprzeciętną inteligencją jak to czasem w tego typu powieściach bywa. Są bystre, ale i czasem bardzo naiwne. Ich wyobraźnia sprawia, że lekko przejaskrawiają rzeczywistość, co z kolei prowadzi do drobnego zagmatwania całej sytuacji. Podobają mi się także postacie, które pojawiają nam się w tej powieści. Józef Piłsudski, Ignacy Mościcki, Stefan Ossowiecki, Kornel Makuszyński, ks. Jan Twardowski, Jakub Kula itd. itp. Kojarzycie te nazwiska? Tak, poza Jerzykiem i Bronką, ich rodzinami i najbliższymi przyjaciółmi w książce tej poznamy także tych oraz wielu innych sławnych osobistości. Nie ukrywam, że to fajny pomysł. Przeczytać o tym, że ks Jan Twardowski był kiedys wielkim fanem Kornela Makuszyńskiego i wybrał się na lody z naszą młodą bohaterką Bronką. Lub, że Stefan Ossowiecki był jasnowidzem. Fajne? A pewnie, ze fajne! Tym bardziej, że choć wydawało mi się, że z historii zawsze byłam całkiem nie zła, takie szczególiki bardzo mnie zaskoczyły. Nie wiem oczywiście ile w tym wszystkim jest prawdy, a ile fikcji literackiej, ale to według mnie nie ma znaczenia. I tak czytałam tą książkę z wielką przyjemnością!

Akcja tej powieści toczy się raczej wolno. Nie, nie narzekam, na nudę. Broń Boże! Tu stale coś się dzieje! Jedne wydarzenia były ciekawsze, inne mniej, ale ogólnie książka bardzo szybko wciąga, a akcja z każdą kolejną stroną coraz bardziej nabiera rumieńców. Autorka po prostu nie spieszy się z opowiedzeniem nam całej historii. Opisuje wszystko krok po kroczku bez jakiegoś większego stresu. Nie odczujemy takrze dreszczyku emocji na plecach. Nie spotkamy tu również żadnych strasujących sytuacji. To po prostu fajna detyktywistyczna opowiastka, którą czyta lekko, miło i przyjemnie. Początkowo wydanie tej lektury może przerazić młodego człowieka, których choć lubi czytać, nie przepada za opasłymi tomiskami. Gdy ta lektura trafiłą w moje ręce moja starsza córka tylko krzyknęła: O mamo! Jaka gruba! Ale to tylko pierwsze wrażenie. Fakt, czcionka wewnatrz nie jest zbyt duża, nie znajdziemy tam także żadnych ilustracji, a lepktura ta liczy sobie prawie 300 stron. Dużo? Myślę, że nie. Sądzę, że ta ksiązka na pierwszy rzut oka wyląda na zanacznie grubszą i większą niz jest w rzeczywistości. Ale gdy tylko po nią chwycimy i zaczniemy czytać, nie wiadomo kiedy się kończy. Zatem nie zrażajmy się, starajamy się przkonać nasze pociechy, by spróbowały i sądzę, ze nie powinny żałować. A przygoda Jerzyka i Bronki sa naprawdę fajne i warto je poznać.

"Detektywi z klasztornego wzgórza" to ciekawa powieść historyczna z detektwistycznym wątkiem. Mnie się podobała, dlatego z przyjemością ją Wam polecam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz