30 listopada 2016

Zdrowe słodkości na każdą porę dnia


Katarzyna Maciejko-Zielińska

wydawnictwo: samo-sedno
ilość stron: 232
format: 25x22 cm
rok wydania: 2016
dostępna: tutaj

Moją słabością są słodkości. Naprawdę wierzcie mi, że nie miałabym kłopotów z nadwagą, gdyby nie one. Nie jem zbyt wiele, nie objadam się wieczorami. Po prostu kocham te wszystkie smakołyki i naprawdę bardzo trudno jest mi się im oprzeć. Praktycznie co roku moim wielkim postanowieniem noworocznym jest ograniczenie wszystkich smakołyków po czym wytrzymuje tydzień lub dwa i znów wpadam w nałóg. Ostatnio nie czekam nawet do Sylwestra by spróbować po raz kolejny pozbyć się tego wstrętnego nawyku. I cały czas wytrzymuję ciut dłużej, więc chyba jest dla mnie jakaś nadzieja, co?? Jak myślicie?

Ostatnio dowiedziałam się jednak, że można zajadać się takimi różnymi smakołykami i nie tyć! Raj dla takich słodkożerców jak ja! Wystarczy po prostu zamienić kilka składników podczas wyrobu tych wszystkich słodkości i jest szansa, że tym razem nasza waga nie podskoczy do góry. Powiem Wam szczerze, że sporo o tym czytałam. Ten temat jest mi szczególnie bliski chociażby dlatego, że w naszym domu wszyscy mamy dokładnie tą samą słabość, a ja zdecydowanie nie chciałabym, by moje córki powędrowały tą samą drogą co ja. Dlatego też postanowiłam przyjrzeć się temu bliżej. Zazwyczaj wszystko co zdrowe i niekaloryczne kojarzy nam się z czymś mało pociągającym i niesmacznym. Czy jednak nie jest to kolejny mit, który od lat wpajamy sobie do głowy nie mając tak naprawdę pojęcia o tym jak to wszystko wygląda? Ogólnie mówi się, że szpinak jest be, ale ja wśród moich znajomych na palcach jednej ręki potrafię policzyć kto tak naprawdę go próbował!

I tak w moje ręce trafiła kolejna książka kucharska. Tym razem znów sięgnęłam po tematykę zdrowych smakołyków. Mam ogromną nadzieję, że w końcu wpadnie mi w nawyk stosowanie mniej tuczących składników podczas przygotowywania podwieczorka lub słodkiej przekąski. To w sumie nic trudnego, a jednak może bardzo korzystnie wpłynąć na to co jemy i jak wyglądamy. Dlatego też autorka tejże książki zachęca by na przykład tłuszczu stosować jogurty czy nawet banany! Aby zrezygnować z cukru wystarczy sięgnąć po miód lub świeże lub suszone owoce. Bardzo fajne są także syropy klonowe czy daktylowy czy z agawy. Tak szczerze mówić nie mam pojęcia gdzie takie cuda dostać, ale jestem przekonana, że to tylko moje zaniedbanie. W końcu w dzisiejszych czasach w sklepach jest dosłownie wszystko. Wystarczy tylko dobrze się rozejrzeć :)

Ale przejdźmy już do konkretów. Bo zamienniki, o których właśnie wspomniałam to tylko wprowadzenie do tej książki. Dalej znajdziemy natomiast całą masę fantastycznych przepisów na śniadania, drugie śniadania, obiadki, podwieczorki, przekąski i kolacje. Czyli dokładnie to, czego potrzeba aby w naszym domu wprowadzić zdrowy styl odżywiania się. Aby nauczyć się gotować smacznie, zdrowo i mało kalorycznie. A to przecież możliwe. Wystarczy tylko mieć dobrego nauczyciela i chcieć. Ja bardzo chce, a jeśli chodzi o wskazówki - te znajdujące się w tej oto książce bardzo mi się podobają. Zatem jestem dobrej myśli. Widzę światełko w tunelu!

I tak w tej nie dużej książce kucharskiej znajdziemy naprawdę całą masę różnych przepisów. Idąc po kolei możemy zaserwować naszym bliskim chrupiącą owsiankę z malinami lub soczystą zapiekaną w jabłkach , pełnoziarniste pancakes z bananem, biszkoptowy omlet, razowe grzanki z masłem orzechowym itp. Na drugie śniadanie idealnie nadaje się pudding z kaszy manny, ciasteczka, babeczki, muffinki i inne cudowne desery... Mm... aż ślinka cieknie... Jest tu nawet przepis na chlebek bananowy! Muszę go koniecznie spróbować. Dalej mamy obiadki. Tego obawiałam się najbardziej, bo u nas warzywa trzeba raczej przemycać. Ale powiem Wam szczerze, że w tej książce każdy znajdzie coś dla siebie. Ja na przykład wypatrzyłam dietetyczne pierogi leniwe albo placuszki gryczane. Wpadły mi też w oko placuszki serowo-dyniowe, dietetyczne knedle ze śliwkami czy chociażby czekoladowe pierogi z malinami! Jedliście kiedyś??

No tak, ale jeśli nasz obiad miałby wyglądać tak cudownie, to cóż takiego możemy przekąsić na podwieczorek? Co powiecie na pełnoziarniste ciasto jogurtowe z borówkami? A może jaglane gofry? Sernik jaglany? Wiśnie zapiekane pod chrupiącą owsianą kruszonką... Razowa szarlotka z nutą kokosową... Babeczki z musu owocowego... Bezglutenowe ciasto marchewkowe... Mini babeczki jagodowe, dietetyczne tiramisu, pomarańczowo-kardamonowy serniczek... Oj, aż mi ślinka cieknie... Na przekąskę można zaserwować całej rodzince krakersy na słodko, zdrowe krówki, ciasteczka, muffinki, paluszki, pralinki,batoniki sezamki, czipsy, trufle, herbatniki, a nawet żelki! Natomiast kolacja to na przykład kisiel, budyń, naleśniki, racuszki czy różnego rodzaju sałatki.

Powiem Wam, że tak naprawdę mogłabym o tej książce pisać bardzo długo, bo według mnie jest naprawdę super. Znalazłam w niej mnóstwo fajnych przepisów, które z przyjemnością wypróbuję. Podoba mi się, że są one naprawdę bardzo proste i ciekawe. Że autorka nie szalała za bardzo z przeróżnymi dziwacznymi składnikami. Że poza ilością niezbędnych rzeczy mam także od razu informację jak trudny jest to przepis, jak długo zejdzie mi się z jego przygotowaniem oraz czy zdołam wykarmić całą moją rodzinkę z podanych składników. Podoba mi się wskazówka, które z tych przysmaków warto podsunąć dziecku. Jestem pod wrażeniem przepięknych wręcz zdjęć, które od samego początku wpadły mi w oko i nie mogłam oderwać od nich wzroku. Podoba mi się sposób wydania tej lektury, jej twarda okładka, grube kolorowe strony oraz atłasowa tasiemka jako zakładka. Podoba mi się w tej książce wszystko i jestem pewna, żę stale będę z niej korzystać. Polecam ją zatem gorąco. Jest super :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz