11 lipca 2016

O chłopcu, który wygrał z grami


PIOTR BARCIUK

wydawnictwo: system ridero.pl
rok wydania: 2016
cena: 9 zł
dostępna między innymi na:
ibuk.plpublio.pl; ravelo.pl; swiatczytnikow.pl; bookmaster.com.pl


Dziś zaprezentuje Wam lekturę dość nietypową. zazwyczaj bowiem książki dla dzieci wydawane są w formie papierowej. Niekiedy są to adiobooki. Ale czy jesteście w stanie wymienić mi choć jeden tytuł, który dostać możemy na naszym rynku wyłącznie jako ebook? Ja jeszcze takiej publikacji nigdy nie spotkałam. Obecnie wszyscy dookoła mówią o tym jak fatalny wpływ ma elektronika na rozwój naszych pociech, że każdy "dobry" rodzic stara się ograniczać swojemu dziecku do nich dostęp. A przecież książka kojarzy nam się wyłącznie z czymś dobrym i właściwym. Trudno jest nam zatem połączyć te dwa pojęcia w jedną całość prawda? 

A jednak i taka lektura pojawiła się na naszym rynku. Książka w wersji elektronicznej dla dzieciaczków. Myślicie, ze to dobry pomysł? Ja uważam, że świetny! Nigdy nie zabraniałam mojemu dziecku korzystania z komputera czy tabletu. Myślę, że wszystko jest dla ludzi, musimy tylko sprawować kontrole nad tym, jak taka rzecz jest przez naszego malucha wykorzystywana i w jakich ilościach. Nie możemy oczywiście pozwolić na to, by elektronika przejęła władzę nad naszym dzieckiem, by stała się jego światem. Ale musimy mieć również świadomość, że w dzisiejszych czasach jest ona obecna wszędzie i nasz kontakt z nią jest po prostu nieunikniony. Warto zatem zastanowić się jak połączyć przyjemne z pożytecznym.

I według mnie takim złotym środkiem są ebooki. W naszym domu dzieciaki kochają książki, więc nie mam kłopotu z tym, że nie chcą po nie sięgać.  Ale gdy pojawiła się u nas lektura w wersji elektronicznej - moja starsza córka była wniebowzięta. To ona pierwsza przeczytała tą książkę i to ona uznała, że jest super. A o czym dokładnie jest? No jak to o czym. O elektronice! A dokładnie o grach. O zabawach pełnych przemocy,  o wirtualnym świecie i o dziecku, które w tym świecie stanowczo za dużo przebywa. Poznajcie Marka. Chłopca, który większość swojego wolnego czasu (o ile nie cały) spędzał przed komputerem. Jego tata zadbał o to, by zabawa w wirtualnym świecie była dla niego przyjemnością. Chłopiec miał bowiem do dyspozycji najlepszy sprzęt i najnowszą technologię. A Marek wykorzystywał ten sprzęt do zabawy. Grał w przeróżne gry, na które tylko miał ochotę. W niektórych był genialnym piłkarzem, w innych szybkim pływakiem. Był tym kim tylko zechciał. Nawet dzielnym rycerzem pokonującym straszliwe smoki. Ale czy ten jego wirtualny świat był naprawdę taki nierzeczywisty? Czy aby na pewno jego zabawa nie wyrządzała nikomu szkody? Na przykład jemu samemu? No cóż... O tym dowiecie się już sami ;)

Nie ukrywam, że to opowiadanie bardzo szybko podbiło moje serducho. Co prawda to tylko taka bajeczka dla maluchów, ale myślę, że dająca wiele do myślenia. I to nie naszym dzieciaczkom, tylko nam samym. Alicja potraktowała tę historię jako fantazję, gdy z nią rozmawiałam śmiała się z tego co wydarzyło się w książce i wyobrażała sobie jakby to było, gdyby to jej przytrafiła się taka przygoda. Moje dziecko nie boi się takiej sytuacji. Ba, ona nawet chętnie skorzystała by z okazji, gdyby tylko miała taką możliwość, bo najczęściej gra w prowadzenie stadniny koni, a to zdecydowanie jej ulubione zwierzęta. Ale nic poza tym. Nie zrozumiała do końca morału płynącego z tej książki. I nie zmieniła stosunku do wirtualnych zabaw, bo wciąż muszę zerkać na zegarek, gdy moje dziecko siada do komputera. Niestety ten wirtualny świat szybko wciąga młodego człowieka i to od nas zależy, na jak wiele mu pozwolimy. A tu trzeba naprawdę mieć się na baczności. Nigdy nie wiadomo, kiedy ta zabawa stanie się uzależnieniem. I właśnie o tym jest ta lektura. Historia Marka uświadamia nam dorosłym, że sprzęt elektroniczny to nie tylko pomoc, ale również bardzo niebezpieczne narzędzie, które może narobić sporo złego, jeśli tylko przejmie kontrolę nad życiem naszego dziecka. A kto może temu zapobiec? Oczywiście, że my. I nie mówicie mi, że dziecko woli gry komputerowe od zabawy na świeżym powietrzu czy zorganizowanych zabawach w gronie rówieśników. Nigdy tak nie było i pewnie nigdy nie będzie. Według mnie nasze dzieciaki mają po prostu odrobinkę mniej wyobraźni i pewne pomysły trzeba im po prostu podsunąć. Ale gdy już podchwycą o co nam chodzi to... nie ma mowy, by wspomniały nawet na temat komputera. Jestem tego pewna!

Cóż więc mogę powiedzieć Wam o tej lekturze? Na pewno jest ciekawa i na pewno fajnie się ją czyta. Moja niespełna dziewięcioletnia pannica z przyjemnością "połknęła" całą historię i już dopytuje czy mam więcej. Spodobało jej się czytanie książki na tablecie, ale gdy spytałam o samą książkę, powiedziała, że była fajna, i że w wersji papierowej też z przyjemnością by ją przeczytała. Nie ukrywam, że mnie też się spodobała. Jest zabawna i ciekawie napisana. A ciekawość co będzie dalej nie pozwala oderwać się od tekstu. Co więcej - opowiadanie to jest zilustrowane przez Pana Artura Nowickiego, którego obrazki rozpoznajemy już bezbłędnie i bardzo lubimy. Wszystko jest zatem fajnie skomponowane i ciekawie przedstawione. Nam bardzo się podoba i... czekamy na więcej! Polecam.

1 komentarz:

  1. Ciekawie prezentuje się książeczka wspomiana przez ciebie, możliwe że kupie ją swojemu dziecku.

    OdpowiedzUsuń