16 marca 2016

Makijaż - Przewodnik po makijażu bez blamażu!


SANDRINE CATHALA DELMONT

wydawnictwo: Siedmioróg
ilość stron: 72
format: 23x30 cm
rok wydania: 2009
cena: 14,39 zł


Możecie mi wierzyć lub nie, ale ja w całym swoim życiu byłam umalowana może ze 3 razy? Hm... chyba nawet dobrze strzeliłam! Pierwszy w życiu makijaż zrobiła mi moja koleżanka gdy szła na własną studniówkę. Drugi również ta sama koleżanka w dniu mojego ślubu. Za trzecim razem - w dniu chrztu świętego mojej młodszej córki pożyczyłam trochę kosmetyków od drugiej koleżanki i sama coś tam wykombinowałam. Nie powiem, wyszło nawet znośnie. Ale przyznam szczerze, że gdyby nie wcześniejsze instrukcje właścicielki tych wszystkich pudrów, podkładów i innych takich wystąpiłabym pewnie tego dnia jak zoombie, albo jakiś inny potwór. Nigdy nie ciągnęło mnie do tego, zawsze fatalnie czułam się w pełnym makijażu. Moje "malowanie się" sprowadza się wyłącznie do podkreślenia tuszem rzęs. I to by było na tyle. Cała reszta to dla mnie czarna magia. 

Gdy więc zobaczyłam tą książkę w ofercie wydawnictwa Siedmioróg pomyślałam sobie: Czemu by nie zajrzeć do środka? Skoro jest to lektura skierowana do nastolatek, to z pewnością jest tam wszystko dokładnie i jasno wytłumaczone. Dla takiego laika jak ja - to ogromny plus. Co prawda nie mam planów zacząć się malować na co dzień. Jakoś mnie to nie ciągnie. Ale jednak warto wiedzieć to czy owo. Tak w razie czego, gdyby znów przyszłoby mi zmierzyć się z tymi wszystkimi podkładami, pudrami i pomadkami. Nigdy nie wiadomo co człowieka w życiu czeka ;) I tak do mojego domu trafiła taka oto lektura. Przewodnik po makijażu bez blamażu... Oj, ale ja byłam ciekawa co znajdę w środku! Szybko więc zabrałam się za lekturę. 

Książka ta podzielona jest na 7 rozdziałów. W pierwszym z nich znajdziemy informacje o tym jak dbać o cerę. Jest tu kilka porad dotyczących rodzajów skóry oraz wskazówek jak zdefiniować swoją własną. Osobny podrozdział dotyczy skóry nastolatki, a kolejne zawierają informacje dotyczące pielęgnacji skóry, higieny oraz porad związanych z radzeniem sobie z pryszczami. Drugi rozdział to informacje dotyczące makijażu, czyli czym się malować i skąd zdobywać kosmetyki oraz jak o nie dbać. No i znajdziemy tu także kilka słów na temat tego w jakiej kolejności je nakładać. Tak... tu zaczęłam czytać znacznie uważniej. A to przecież jeszcze nie koniec!

Rozdział trzeci to cera. A w nim wszystko co dotyczy podkładu, korektora, pudru i różu. I tak z tego rozdziału dowiedziałam się co, kiedy i jak stosować. Poczytałam nawet o różnych rodzajach tych kosmetyków i znów trochę rozjaśniło mi się w głowie :) Czas zatem na rozdział czwarty o wdzięcznej nazwie Oczy. Wiecie jak i jakie stosować cienie do powiek? Co to takiego kredka i jak się nią posługiwać? Wy pewnie tak, ja nie miałam pojęcia :P Dobrze, że choć wiem co to tusz do rzęs, bo naprawdę pomału zaczynałam ie dołować ;) Rozdział piąty jest króciutki i dotyczy sztuki malowania ust. Szósty - jeszcze krótszy omawia wszelkiego rodzaju wpadki makijażowe. A ostatni - siódmy - zawiera kilka wskazówek dotyczących makijażu dziennego i wieczorowego. 

Ta lektura jest malutka i cieniutka. Przypomina mi takie nieduże katalogi, które czasem dostajemy za darmo w aptekach, a w nich jest mnóstwo reklam i kilka artykułów o zdrowiu itp. wszystkie strony są w niej grube i śliskie, a okładka niewiele się od nich różni. Jest ciut grubsza i w niektórych miejscach taka jakby tłoczona. Lekko wypukła. Całość jest sklejona na grzbiecie, ale jakoś w tym przypadku ten sposób łączenia wcale mi nie przeszkadza podczas czytania. Może dlatego, że lektura ta nie jest zbyt gruba, więc i tak łatwo się otwiera. Czytając spokojnie możemy tą książkę trzymać jedną ręką bez kłopotu, że strony zaczną nam się za chwilkę zamykać. 

Podoba mi się tu także to, że wszystkie te informacje są tak fajnie ujęte. Albo w postaci krótkich pytań i odpowiedzi, albo w postaci wypunktowań. Więc czytania nie ma tu zbyt wiele, wszystko jest bardzo fajnie i przejrzyście zaprezentowane. A jednocześnie jest tu ego tak wiele. Nie wiem, nie znam się, ale mam wrażenie, że wszystko co każda początkująca w tym temacie kobietka wiedzieć powinna. Nie ukrywam, że mnie po przeczytaniu tej książki trochę rozjaśniło się w głowie. Dla Was to pewnie dziwne, bo przecież teraz już chyba wszystkie kobietki się malują. Ale u mnie jest inaczej. Moje babcie nie stosowały żadnych kosmetyków, moja mama również. Nie mam też żadnych sióstr, które mogłyby mi pokazać co i jak. Zresztą ja nawet tego nigdy nie chciałam. Makijaż był ostatnią rzeczą, którą bym się interesowała. Więc takie porady, są dla takich amatorów jak manna z nieba. I przyznam Wam się szczerze, że nie wiem czy kiedykolwiek ta wiedza do czegokolwiek mi się przyda. Ale w końcu mam w domu dwie córki, więc może one? Nigdy nic nie wiadomo :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz