19 czerwca 2015

Księżniczka z innej bajki


AGNIESZKA URBAŃSKA

wydawnictwo: Skrzat
ilość stron: 88
format: 14,5x19 cm
rok wydania: 2015
cena: 12,90 zł 10,32 zł

Recenzowałam Wam już całą masę książek z księżniczkami w roli głównej. I trzeba przyznać, że jak dotąd każda z nich była zupełnie inna. Miałam bowiem okazję poznać już bardzo rozkapryszone księżniczki, zapatrzone w siebie, zabawne, zaczarowane itp. Każda z tych małych pannic znalazła miejsce w serduszku mojej młodszej córki. Zresztą, nie będę ukrywać, że moim także. Jakoś tak to u nas jest, że lubimy historie z takimi koronowanymi głowami. A gdy jeszcze te wszystkie postacie są dość wyraziste, pełne drobnych wad i z ogromnym ciepłym i dobrym serduchu - tym bardziej je uwielbiamy. W końcu nikt nie jest idealny. Najważniejsze jest jednak to, by starać się postępować właściwie. Jak w życiu!

Tym razem chciałabym przedstawić Wam Lilkę. Przeuroczą małą księżniczkę, którą bardzo różni się od tych wszystkich klasycznych księżniczek, jakie znam z dzieciństwa. Wspominając bajki, które mama czytała mi przed snem w mojej głowie rodzi się obraz dziewczynki bardzo grzecznej i dobrze ułożonej. Taka księżniczka zawsze była wzorem do naśladowania. Była pełna wdzięku i dobroci. Miała mnóstwo talentów, a jej spokojne usposobienie i nienaganne maniery sprawiały, że niewątpliwie była ona córką królewską. Czasem aż trudno było uwierzyć, że ktoś taki mógł istnieć naprawdę. Może to więc lepiej, że współcześni pisarze nieco odbiegli od tego stereotypu?

Lilka byłą zupełnie inna. Nie znosiła falbanek i błyskotek. Znacznie lepiej czuła się w dresie. Nie przygotowywała swoim zabawkom popołudniowych herbatek i nie urządzała im pikników. Znacznie bardziej wolała na przykład  zabawę w pełzanie na polanie ;) Lilka stale miała podrapane kolana i poobijane rączki. Spędzała mnóstwo czasu na świeżym powietrzu i uwielbiała wszystko to co proste i zwykłe. Nie dla niej bale i przebieranki, wykwintne dania czy śliczne szczeniaczki. Lilka wolała wszystko co proste i skromne. I z całą pewnością nie uderzyło jej do głowy jej szlachetne pochodzenie. Nawet gdy się do niej zwracano, wolała imię Lilka niż Lilijka.

I właśnie w tej niedużej książeczce mamy okazję poznać tę uroczą małą damę. Wesołą i bardzo roztropną księżniczkę, która poza mieszkaniem na zamku i posiadaniem królewskich rodziców - niczym nie różni się od naszych dzieciaczków. I muszę przyznać, że taka"normalna" księżniczka bardzo przypadła nam do gustu. Według nas jest ona taka bardziej prawdziwa. Naturalna. Bo przecież fakt, że ktoś urodził się w rodzinie szlacheckiej nie czyni go nikim lepszym od reszty, prawda? To tacy sami ludzie jak my wszyscy. Mają dwie ręce i dwie nogi. Są w czymś świetni, a z innymi rzeczami mają kłopot. Czasem mają lepszy humor innym gorszy. Bywają bardzo wyjątkowi, ale nie dlatego, że pochodzą z takich rodzin, tylko po prostu, bo tacy są.

Pomyślicie pewnie, że przesadzam, ale ta lektura wyjątkowo przypadła mi do gustu. Nie ma w niej w zasadzie niczego wyjątkowego, a mimo to czytało mi się ją nadzwyczaj dobrze. Opowiadanie o wesołej Lilce czyta się szybko. Rozdziały nie są zbyt długie, a przygody tej wyjątkowej małej księżniczki na pewno wszystkim przypadną do gustu. Lilka jest urocza w swojej prostocie. Od samego początku darzymy ją wielką sympatią i chętnie śledzimy jej losy. A ponieważ historia ta opisana jest prostym, zwykłym językiem, na pewno nasze dzieciaczki z przyjemnością poznają je wszystkie zupełnie same :)

Książeczka ta nie należy do dużych. Wydanie zeszytowe to na pewno ogromny plus, gdyż lekturę tą możemy zabrać ze sobą dosłownie wszędzie. My na przykład zawsze staramy się mieć jakąś fajną książkę w plecaku córki lub w samochodzie, bo gdy tylko naszą Alę dopada nuda - zachęcamy ją do czytania. I jak dotąd ten pomysł okazuje się bardzo trafiony. Mała chętnie sięga po książki i widzę, że za każdym razem sprawia jej to coraz więcej radości. Jestem pewna, że przygody Lilki staną się jedną z jej ulubionych lektur. A czy przeczucie mnie nie zawodzi dowiem się już niebawem. Wam także gorąco polecam tę lekturę. Myślę, że nie będziecie żałować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz