19 grudnia 2014

Bułeczka


JADWIGA KORCZAKOWSKA

wydawnictwo: Nasza Księgarnia
ilość stron: 144
format: 14x20 cm
rok wydania: 2014
cena: 21,90 zł 17,50 zł

Dziś poznacie moją kolejną wadę. Z wielkim wstydem muszę przyznać, że zazwyczaj unikam książek, które zostały napisane przed 20-30 laty. Wiem, że to czasy mojego dzieciństwa, ale gdy przypomnę sobie te wszystkie dziwne słowa, którymi raczyli nas nauczyciele w szkołach podczas czytania lektur to dostaję gęsiej skórki na rękach. Nienawidziłam tego, nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego ci ludzie nie mogliby mówić w taki sposób jak my wszyscy. Wciąż czytałam o jakiś miedzach i bukszpanach, a bohaterowie tych lektur mieli jakieś archaiczne imiona, które przyprawiały mnie o dreszcze. Zresztą , niestety do tej pory większość z tych książek jest wciąż aktualna i dręczy nasze dzieci w szkołach tak jak nas dawniej. Moja Ala ostatnio próbowała przeczytać książkę "Na jagody" i dobrnęła jedynie do 3 strony...

Dlatego, gdy widzę, że dana książka została napisana w latach 80-tych lub 90-tych, lub co gorsza jeszcze wcześniej i nie są to żadne wiersze ani klasyka w stylu Krzyżaków czy Ogniem i mieczem - natychmiast te książki odrzucam. Po co męczyć się od nowa, skoro na naszym rynku jest tak wielkie urozmaicenia i wciąż dochodzi coś nowego i ciekawego? Według mnie nie ma co się zadręczać, tylko należy czytać to co się lubi i już. Ale... bywają czasem małe wyjątki. Tak jak w tym przypadku. Bowiem "Bułeczka" to książka dla dzieci, którą napisała Pani Jadwiga Korczakowska. Kobieta, która żyła w latach 1906-1994, a opowiadanie to wyszło spod jej pióra w 1957 roku. Jeszcze mnie wtedy nawet na świecie nie było, więc działając zgodnie ze swoimi uprzedzeniami powinnam uciekać przed tą książką w popłochu zanim w ogóle trafiła w moje ręce. Tymczasem mnie zachciało się czytać notki wydawniczej i... przepadłam. Ciekawość co jak potoczyły sie losy tych dwóch dziewczynek była silniejsza.

Bowiem "Bułeczka" to opowieść o dwóch kilkuletnich panienkach. Jedna z nich ma na imię Wandzia. Pochodzi ona z dobrego, bogatego domu gdzie pozornie niczego jej nie brakuje. Mam mnóstwo wspaniałych zabawek, przepiękne ubranka oraz swój własny pokój z własnym mięciutkim łóżeczkiem. Tytułowa Bułeczka natomiast to Bronia. Sierota wychowana na wsi. Dziewczynka nawet nie pamięta swojej mamy, a tata także umarł dawno temu. Bułeczka dotąd wychowywana była przez babcię, która postanowiła pojechać do swojego syna do Paryża. A ponieważ dziewczynka nie mogła z nią wyjechać - mała Bronia trafiła pod dach Państwa Marczaków. Ale nie tylko pochodzenie oraz warunki życiowe różnią te dwie panienki od siebie. Maja one także zupełnie inne maniery i charakterki. Dziunia, czyli Wanda - to rozkapryszona mała pannica, której wszyscy dookoła nadskakują i spełniają wszystkie jej kaprysy. Szczególnie gosposia Małgorzata, która wychowała dziewczynkę i stale się nią opiekuje. Wandzia jest leniwa, stale jej się nudzi i wszystko dookoła jej się nie podoba. Natomiast Bułeczka to bardzo sympatyczna i dobrze wychowana dziewczynka pełna pozytywnej energii. Kocha otaczającą ja przyrodę, a w każdym człowieku doszukuje się tylko pozytywnych cech. Ma mnóstwo energii oraz jest bardzo posłuszna i uczynna.

Gdy Bronia trafia do wujostwa jej nowa "siostrzyczka" jest bardzo niezadowolona. Nie chce mieć z nią nic do czynienia, nie zamierza się z nią bawić, dzielić zabawkami ani nawet rozmawiać. Wciąż jej powtarza, ze jest głupia i dziwna. Najbardziej jednak obawia się, ze Bułeczka zawładnie sercami jej rodzinki, która pokocha ją bardziej od niej. Mama Dziuni stale przebywa w Koszalinie reżyserując przedstawienia teatralne. Jej tata, choć mieszka wraz z nią stale nie ma dla niej  czasu. Dziewczyna spędza więc czas w zasadzie wyłącznie z gosposią. Wanda jest zatem bardzo głodna uczuć i boi się, że nawet ta szczypta, którą otrzymuje od rodziców przypadnie komu innemu. Tymczasem Bułeczka czuje się w nowym domu cudownie. Fakt, siostrzyczka wcale nie jest dla niej taka miła, jak tego oczekiwała, a chłopiec mieszkający w sąsiedztwie stale jej dokucza, ale to jej wcale nie zraża. Dziewczyna potrafi cieszyć się wszystkim dookoła. Ma własne łóżeczko! I dostała od Gosi nowiutką piękną sukienkę! A ogród!? Jest taki duży i cudowny!Jak mozna się nudzić w tak pięknym miejscu! I tak upływają kolejne dni, w których to Bułeczka czuje się coraz bardziej szczęśliwa, a Wandzia i Karolek - coraz bardziej starają się jej dokuczyć... I choć patrząc na pogodę ducha tej małe sierotki oraz jej wiarę w lepsze jutro wydawałoby się, że nic złego stać się nie może. Ale... nie do końca tak jest. Jednak nie będę Wam opowiadać co było dalej. Doczytacie to sobie już sami.

Opowiadanie, które Wam tu dziś polecam bardzo mi się podoba. Nie dlatego, że to jakaś wyjątkowo poruszająca historia, którą czyta się z łezką w oku. Nie ma tu także żadnych kryminalnych zagadek ani wyjątkowo zabawnych sytuacji. To po prostu krótkie i śliczne opowiadanie o uczciwości, oddaniu, miłości, cierpliwości i wierze w drugiego człowieka. Ta historia sprawia, że po jej przeczytaniu jesteśmy bardzo pozytywnie nastawienia do świata. Naprawdę postawa małej Bułeczki jest godna podziwu i nie tylko dzieci, ale również my dorośli moglibyśmy nauczyć się od niej bardzo wielu rzeczy.

Książka ta wbrew pozorom nie jest napisana jakimś strasznym archaicznym językiem. Fakt, zdarzają się w niej zwroty czy słowa, których nasze dzieciaczki mogą nie znać, ale to tylko jakieś drobne szczegóły. Ogólnie lekturę czyta się łatwo i szybko. a przygody Wandzi i Broni są na tyle wciągające, że z przyjemnością spędzamy czas na tą lekturą i nie możemy doczekać się chwili, gdy poznamy zakończenie. Nie ukrywam, że jestem mile zaskoczona. Jak widać, nie wszystkie "stare" książki muszą być również trudne i nudne. "Bułeczka" jest tego najlepszym przykładem i teraz chyba zacznę przychylniej spoglądać w stronę literatury sprzed kilkudziesięciu lat. To powiadanie bardzo mi się podoba i z przyjemnością podsunę je mojej Ali. Polecam :)


2 komentarze:

  1. Kiedy bylam mala dziewczynka (a jestem teraz pod 40), KOCHALAM te ksiazke i wypozyczalam ja z biblioteki setki razy - znam ja na pamiec i na pewno kupie dla moich corek. Polecam!:-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. To była moja pierwsza samodzielnie wypożyczona książka z "prawdziwej" miejskiej biblioteki! Towarzyszyła temu wielka ekscytacja, radość, wyczekiwanie, tajemnica, przygoda. Wywarła na mnie duże wrażenie i mimo, iż nie pamiętam treści, to pamiętam tytuł, obrazek z okładki, i właśnie to WRAŻenie i miłość do książek jaką wywołała... Chciałabym ją mieć na półce, muszę się o to postarać :) (a setki razy jak Agnieszka -zaczytywałam się w "Macoszce"

    OdpowiedzUsuń