14 czerwca 2014

Sklota i reszta świata


AGNIESZKA GADZIŃSKA

wydawnictwo: Skrzat
ilość stron: 72
format: 20x27 cm
rok wydania: 2014
cena:  21,90 zł  17,52 zł


Już tak wiele razy udowodniłam i sobie i Wam, ze nie wolno osądzać książki po okładce, że teraz wybierając lekturę do biblioteczki własnej, lub swojego smyka staram się nigdy nie zwracać na nią uwagę. Jednak i tak łapie się na tym, że te z wesołą i kolorową okładką szybciej przykuwają mój wzrok i sprawiają, ze mam na nie ogromną ochotę.Może dlatego, że jestem wzrokowcem? Trudno powiedzieć, ale faktem jest, że okładka ma ogromny wpływ na nasz wybór czy tego chcemy czy też nie. 

Tak też było i z tą książką. Gdy zobaczyłam, że ilustratorem tejże książki jest Artur Nowicki (wszędzie poznam ten styl :P) to już wiedziałam, że ta lektura musi być w naszym domu. Nawet nie przeczytałam tytułu, ani notatki na czwartej stronie okładki. Od samego początku byłam zdecydowana i nic ani nikt nie był w stanie zmienić wcześniej podjętej przeze mnie decyzji. I muszę przyznać, że jeśli chodzi o szatę graficzną - miałam nosa. Jak zwykle nie zawiodłam się na twórczości tego ilustratora. Wszystkie obrazki w książce cieszą oko. Są śliczne, kolorowe i zabawne. Na prawdę trudno oderwać od nich wzrok. A wiem co mówię. Bo książkę tą przetestowałam na kilku osobach w bardzo różnym wieku. Począwszy od 10 miesięcznej córeczki, a na kilkudziesięcioletniej babci skończywszy. Wszyscy byli zachwyceni!

Jednak jak wiemy książki (zazwyczaj przynajmniej) to nie tylko obrazki. Nieco starsze dzieciaczki nie zadowolą się samymi obrazkami. Chcą także dowiedzieć się dokładnie, co też te ilustracje przedstawiają. Zatem czas najwyższy zająć się również treścią tej lektury. A nie ukrywam, że ta była dla mnie niespodzianką, gdyż z twórczością Agnieszki Gadzińskiej spotkałam się po raz pierwszy. Musiałam więc sprawdzić co takiego mnie czeka podczas najbliższych godzin. Nie czekając więc długo zabrałam się za lekturę :)

I wiecie co? Ja jednak mam nosa do fajnych książek, bo i w tym przypadku nie zawiodłam się nawet odrobinkę. Ta książka jest po prostu wspaniała! I cieszę się, ze dołączyła do ulubionych pozycji na pólkach moich dziewczynek. A o czym dokładnie są te opowiadania? Już Wam wszystko pisze. 

Tytułowa Sklota to bardzo wesoła i sympatyczna "prawie dorosła, bo sześcioletnia dziewczynka z kitkami po obu stronach głowy, o wesołych oczach, ciekawie patrzących na świat". Od niedawna jest ona również właścicielką kota - przybłędy, który przyplątał się do niej pewnego dnia. Futrzak ten nazywa się Kaktus i od tamtej pory jest jej wiernym przyjacielem. Ale nie tylko z kotkiem przyjaźni się nasza bohaterka. Oprócz niego ta mała dziewczynka ma jeszcze najlepsza przyjaciółkę Matyldę oraz młodszą siostrzyczkę Tysię. A o czym dokładnie jest ta książka? Powiem krótko - o niezwykłych wręcz przygodach przedstawionych powyżej postaci.

Bowiem autorka tej lektury opisuje nam szereg różnych wydarzeń z życia całej czwórki. Zresztą nie tylko ich, bo w trakcie trwania opowiadania poznamy jeszcze trójeczkę rodzeństwa, którzy wprowadzają się do pobliskiego domku. Dzieciaki świetnie się dogadują, spędzają ze sobą mnóstwo czasu i co najważniejsze - mają tak niesamowite pomysły, że aż trudno w to uwierzyć! Bo czy przyszłoby Wam do głowy, by podpisywać swoje rodzeństwo niezmywalnym pisakiem w obawie, że się zgubią i ktoś je zaadoptuje? Albo wpadlibyście na to, by szukać w sklepach wśród asortymentu kompleksów? A może wymigując się od pójścia do szkoły najedliście się lizaka, co robi czarne plamy na języku? Jestem również pewna, że nie pomyśleliście także o tym, by odnowić pokój przyjaciół farbami plakatowymi :)

Ta książka to kolejny dowód na to, że tematyka książek dla dzieci nigdy się nie wyczerpuje, a na każda sytuacje jaka nas otacza można spojrzeć przez różowe okulary. Autorka tej książki ma taki styl pisania jaki uwielbiam. Czyli opisuje nam świat widziany oczami dziecka. Jego beztroskie zachowanie, logiczne na swój sposób rozumowanie i ogromny dar do wpadania w tarapaty. Bo przecież te dzieciaczki wszystko co robią - robią w dobrej wierze. Chcą pomóc, a wychodzi zupełnie odwrotnie. Chcą się troszczyć, a okazuje się, że broją i to na całego. Kocham takie książki, bo przypominają mi one moje dzieciństwo. A także sprawiają, że przychylniej patrze na pomysły moich dziewczynek. Ale przede wszystkim kocham je za ogromną dawkę dobrego humoru, którą naładowują nas wszystkich na długi czas. Oj, już nie mogę się doczekać kolejnej części... Polecam!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz