20 czerwca 2014

Czego uszy nie widzą...


AGNIESZKA TYSZKA

wydawnictwo: Akapit Press
ilość stron: 192
format: 13x20 cm
rok wydania: 2014
cena:  26 zł  22 zł

Gdy sięgam po książkę dla młodzieży zawsze zastanawiam się, czy tym razem znów przeczytam ją z uśmiechem na ustach, czy też po każdym rozdziale będę sprawdzać ile jeszcze zostało mi stron do końca. Bo ja chyba już jestem na tego typu literaturę za stara i nie wszystko do mnie trafia. Niektóre lektury dla nastolatków najzwyczajniej w świecie mnie nudzą. Całe szczęście, rzadko na takie trafiam. Ostatnio nawet powiedziałabym, że prawie wcale. Czyżby rynek literatury dla nastolatków tak bardzo się poprawił? Czy to ja zaczęłam doceniać wartość książek dla młodzieży? Hm... muszę to przemyśleć... Ale to później, teraz chcę Wam zaprezentować kolejną książkę, która zagościła w naszym domu.

Tym razem główną bohaterką powieści jest Misia. Dziewczynka, która właśnie rozpoczęła swoją edukację w trzeciej klasie gimnazjum. Ile więc ma lat? 16 zdaje się, prawda? No nie ważne. Ważne jest jednak to, że oprócz tego, że musi ona stawić czoła wyzwaniom jakie niesie ze sobą nauka w szkole - punkty, egzaminy i tego typu sprawy związane z edukacją, to dodatkowo stała się ona również opiekunką swoich dwóch młodszych sióstr. Misia bowiem w pewnym sensie musiała im zastąpić rodziców. Dlaczego? No cóż... Mama dziewczynek była pochłonięta pracą zawodową. W domu bywała dość rzadko a teraz akurat wyjechała w długą delegację. A tata dziewczynek postanowił na nowo odnaleźć sens życia. I aby pookładać sobie wszystko w głowie i znów osiągnąć spokój ducha postanowił żyć jak pustelnik. Zniknął więc z domu by przenieść się w jakieś odludzie. Jednak to nie oznacza, że siostry zostały pozostawione zupełnie same, bowiem do ich domu wprowadził się dziadek. Nasze bohaterki nie miały o nim zbyt dobrego zdania. A myśl, że staruszek zamieszka razem z nimi by się nimi opiekować - przerażał je. Dziadek Misi to dość specyficzna postać. Przede wszystkim jest to człowiek, który z całą pewnością ma spore kłopoty z nawiązywaniem kontaktów oraz wyrażaniem uczuć. By więc nawiązać nic porozumienia z wnuczkami postanowił uciec do przysłów. W ten sposób nie tylko w pewien sposób starał się wprowadzić do tego domu pewien ład, ale także starał się zainteresować dziewczynki swoją osobą i zdobyć ich sympatię. Czy mu się udało? No cóż, to oczywiście musicie doczytać już sami.

Według mnie "Czego uszy nie widzą" to wspaniała propozycja dla każdej nastolatki. Przede wszystkim jest to powieść, w której wydarzenia toczą się wręcz w błyskawicznym tempie, a szybkie zwroty akcji w tej lekturze nie raz nas zaskoczą. I jak to w powieściach dla nastolatek zazwyczaj jest, nie zabraknie tu dobrego humoru oraz wątku miłosnego. Szalenie podoba mi się również kreacja poszczególnych postaci. Poza dziadkiem, który rzuca przysłowiami na lewo i prawo, poznamy tu także wesołego i strasznie ciekawskiego przedszkolaka, złośliwą geograficę lub chociażby Ciotkę Wiem Wszystko.

Te lekturę czyta się szybko i chętnie. Tak w zasadzie, to choćbym nawet bardzo się starała, to nie potrafię w niej znaleźć żadnej wady. To po prostu fajne czytadło dla każdej wesołej nastolatki. Ni wierzycie? Sprawdźcie sami :)


1 komentarz:

  1. Taka książka, to ciekawy pomysł na prezent dla nastoletniej dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń