26 czerwca 2013

Podróże Guliwera


JONATHAN SWIFT

wydawnictwo: Skrzat
ilość stron: 280 
format: 16,5x24 cm
rok wydania: 2013
cena:  37,90 zł  34,11 zł


Podróże Guliwera są już znane od setek lat. Opowieść ta bowiem została napisana już w 1726 roku i już krótko po wydaniu zdobyła ogromną popularność. Przez te wszystkie lata dorobiła się ona wielu wydań książek oraz ekranizacji. Powiem Wam, że ja dotychczas nie czytałam tej opowieści, oczywiście wiedziałam mniej więcej o czym to jest jednak dopiero teraz przeczytałam o wszystkich przygodach, które spotkały Guliwera w jego podróży. To wydanie jest najnowsze, ale mimo, że nie miałam okazji czytać żadnych starszych to jestem pewna, że nie różnią się one za bardzo. Tekst jest z pewnością ten sam, jedyne co może je odróżniać to ilustrator oraz tłumacz.

Podróże Guliwera wydawnictwa Skrzat są jedną z kilku książek należące do serii "Klasyka z feniksem". Jest to zbiór książek, które mimo tego, że ich pierwsze wydania ukazały się już bardzo dawno temu i tak nadal są wspaniałą, mądrą i uwielbianą lekturą zarówno dla dzieci jak i dorosłych :) Sądzę, że opowiadania takie jak to "przeżyją" jeszcze wiele, wiele lat...

Przygody Guliwera opowiadają nam o młodym lekarzu, który postanowił zostać żeglarzem. W 1699 roku zaciągnął się na statek "Antylopa" i tam został lekarzem pokładowym. Przez kilka miesięcy podróż przebiegała spokojnie, wręcz nudno. Załoga nie napotkała na żadne trudności, ani przeszkody, aż w końcu pewnego dnia zerwał się huragan. Statek zatonął, szalupy się porozbijały. Guliwer walczył z falami, jednak poddał się im nie mając już siły. Szczęśliwym trafem fale wyrzuciły go na brzeg. Chłopak szukał oznak jakiegoś życia, jednak nie napotkał żywej duszy, w końcu zasnął wymęczony. Jednak rano obudził się i ze zdziwieniem stwierdził, że nie może się ruszyć. Cały był przytwierdzony do ziemi na pomocą cieniutkich niteczek, a dookoła niego zebrało się mnóstwo maleńkich lidzików. Nakarmili i napoili Guliwera winem wymieszanym ze środkiem nasennym. Kiedy był nieprzytomny wsadzili go na specjalnie skonstruowany wóz i zawieźli do stolicy ich kraju. I tak właśnie zaczęła się wielka przygoda młodego lekarza. Zaskarbił sobie zaufanie Liliputów (których wielkość osiągała zaledwie 15 cm). Niejednokrotnie pomógł swoim nowym przyjaciołom, ale w końcu musiał przed nimi uciekać. Jakimś dziwnym cudem udało mu się trafić do domu, ale znów nie usiedział długo na miejscu. Postanowił wyruszyć w dalszą wyprawę... 

Nie będę opisywała Wam wszystkiego co spotkało naszego bohatera, zapewne wielu z Was zna doskonale jego przygody, a ten kto nie zna, a ma ochotę to zachęcam do sięgnięcia po tę książkę, z pewnością nie będzie zawiedziony :) Opowieść jest bardzo ciekawa, zabawna, a wszystkie opisy są bardzo szczegółowe dzięki czemu wprost idealnie możemy wyobrazić sobie wszystko o czym opowiada nam narrator. A własnie jeżeli o narratora chodzi to jest nim sam Guliwer. To on opowiada o wszystkim co przeżył, co go spotkało. To również jest tutaj plusem ponieważ moim zdaniem dzięki temu czytelnik może poczuć się tak jakby sam był tam na miejscu akcji. Język jakim posługuje się autor nie jest jakiś skomplikowany, ani trudny. Niektóre słowa mogą być dla młodego czytelnika nieco mniej znane, ale ogólny sens i tak na pewno pozostanie zrozumiany. Domyślam się, że to może dzięki tłumaczeniu, pewnie w oryginale treść tej książki brzmiałaby bardziej starodawnie, ale nie czytałam więc nie mogę mieć pewności ;)

Oprócz ciekawej, wciągającej i miejscami zabawnej treści znajdziemy tutaj również ilustracje. Nie ma ich jakoś specjalnie dużo, ale nie jest ich też zbyt mało. Co kilka stron trafimy na jakiś ładny obrazek, czasami jest on czarno-biały, czasami kolorowy. Zarówno jedne jak i drugie są urokliwe i bardzo fajnie obrazują nam to o czym czytamy. 

Nikodem jest na tą opowieść jeszcze za mały. Jestem pewna, że z ogromnym zainteresowaniem wysłuchałby  o przygodach i podróżach Guliwera, ale książka ta jest dosyć gruba, tekstu też jest sporo więc pewnie szybko straciłby zainteresowanie słuchaniem. Kiedyś na pewno po nią sięgnie i z ochotą ją przeczyta, ale pewnie minie jeszcze trochę czasu. To nic, książka na niego poczeka, w końcu to ponadczasowa historia :)



2 komentarze:

  1. Jako mała dziewczynka uwielbiałam tą bajkę w telewizji, książki nigdy nie czytałam, więc będę miała okazję przeczytać z synkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj skończyłam czytać tę książkę. Odświeżyłam sobie historię, którą po raz pierwszy poznałam jeszcze jako mała dziewczynka. Miło było wrócić do Guliwera. Mam identyczne wydanie od Skrzata. Pięknie wydana książka :)

    OdpowiedzUsuń