24 stycznia 2013

Mali zwycięzcy


Przygody dzieci na pustyni Szamo

ANTONI FERDYNAND OSSENDOWSKI

wydawnictwo: Zysk i S-ka
ilość stron: 200
format: 20x19 cm
rok wydania: 2012
cena: 19,90 zł  17,50 zł


Dziś książeczka przeznaczona dla młodych czytelników, którzy marzą o wielkiej przygodzie. Historia trojga rodzeństwa, którym los spłatał figla i wystawił na wielką próbę. Henryk, Romek i Irenka będą musieli stawić czoła wielkiemu niebezpieczeństwu by przetrwać samotnie na pustyni Szamo w Azji. Zapowiada się ciekawie prawda?

Ale zamiast od razu opowiadać Wam treść, zacznę nieco inaczej. Bo szczególną uwagę chciałabym Wam zwrócić na samo wydanie książki. To pierwsza rzecz jaka rzuciła mi się w oczy, gdy sięgnęłam po tę lekturę. Szczególna dbałość wydawnictwa o najdrobniejszy szczegół. Gruba twarda oprawa i bardzo dobrej jakości papier to nie wszystko. Książka ta jest szyta, a do tego przepiękne ilustracje autorstwa Przemysława Liputa zdobią każdą ze stron nadając tej lekturze niezwykły klimat. Muszę przyznać, że na mnie wydanie tej książki zrobiło ogromne wrażenie. Lubię, gdy do lektury zaglądam z przyjemnością nie tylko dlatego, że jestem ciekawa jej treści. Tę książkę mogłabym przeglądać bez końca. Brawa dla wydawcy!

A teraz to co interesuje Was najbardziej. Czyli treść. Jak już wspomniałam jest to powieść o trojgu rodzeństwie: 15-to letnim Henryczku, o rok młodszym Romanie oraz ich siostrzyczce - jedenastoletniej Irence. Dzieci wychowywały się tylko z ojcem, ich mama od kilku lat nie żyła. Mieszkali w Chinach w czasach, gdy wybuchło powstanie. Wszyscy obcokrajowcy byli w niebezpieczeństwie, gdyż powstańcy grozili śmiercią Europejczykom i Amerykanom nie patrząc czy są to ludzie, którzy krzywdzili Chińczyków, czy też z nimi współpracowali. Trzeba było więc uciekać. Większość w pośpiechu udawała się do Tanggu, gdzie oczekiwały na nich statki wojenne. Jednak Stanisław Broniewski wraz z dziećmi obrali inną drogę ucieczki. Dzięki uprzejmości znajomego pilota postanowił udać się z rodziną do Dalianu, gdzie panował zupełny spokój. 

Niestety podróż nie potoczyła się po ich myśli. Po drodze spotkał ich Tajfun i cudem uszli z życiem. Samolot wylądował na pustyni Szamo z dala od jakiejkolwiek cywilizacji. Ojciec wraz z pilotem samolotu postanowili zostawić dzieci w maszynie i udać się po pomoc. Ich wędrówka miała trwać dzień, może dwa... niestety zniknęli na dobre. I tak rozpoczęła się przygoda rodzeństwa na nieznanym lądzie. Dzieci musiały nauczyć się przetrwania wśród dzikiej przyrody. Zdobywały pożywienie, broniły się przed niebezpieczeństwem, budowały schronienie. Trzeba przyznać, że ich postawa był godna podziwu. Ale szczegółów dowiecie się już sami.

Muszę przyznać, że książka jest rzeczywiście bardzo ciekawa. Na początku myślałam, że będzie w większym stopniu przypominała mi słynną powieść Henryka Sienkiewicza "W pustyni i w puszczy", lecz myliłam się. Chyba tylko tematyka tych książek jest zbliżona. Treść już nie. Tutaj dzieci wykazują się naprawdę niezwykłą wiedzą, odwagą i umiejętnościami. Przyznam szczerze, że wiele ich zachowań jest wręcz nieprawdopodobna, której nie powstydziłby się nie jeden dorosły. Dlaczego? 

Przez cały pobyt na pustyni, a trwało to aż 7 miesięcy maluchy ani razu nie mają chwili zwątpienia. Ani razu nie zdarza im się płakać z bezradności czy niepokoju. Natychmiast wręcz przystępują do działania. Łapią ryby, polują na ptaki i inne zwierzęta. Doskonale orientują się w terenie, nikomu nigdy nie zdarza się zgubić. Jedenastoletnia Irenka bez mrugnięcia okiem potrafi wypatroszyć rybę i zajmuje się gotowaniem dla całej trójki! Dzieci potrafią w naturalnym środowisku uzyskać sól, a nawet produkować mydło. Upolowaną zwierzynę wykorzystują na posiłki, a skórę karbują... Co więcej - Irenka potrafi z niej uszyć chłopcom kurtki i spodnie z licznymi kieszeniami! Czy Wam także szczęka opada ze zdziwienia? Bo ja nie mogłam wyjść z podziwu...

Mimo to muszę przyznać, że ta książka jest naprawdę ciekawa. Dzieci przeżywają liczne przygody, a to jak sobie radzą w nietypowych sytuacjach może nauczyć nasze dzieci wielu bardzo ciekawych rzeczy. Przeczytałam tę lekturę jednym tchem. Treść lektury jest naprawdę wciągająca. Książkę czyta się szybko i z ogromną przyjemnością. Jestem pewna, że dzieciaczki podzielą moją opinię. Jak dla mnie super!

"- Widzicie, drodzy moi, jak dobrze jest dużo czytać! Ile wiadomości dają książki i ile korzyści! Romek przyniósł nam smacznego, tłustego jak prosię świstaka, poznał argali z opisu i kabargę, która nie tylko dostarczy nam świetnego pożywienia, lecz spotkawszy więcej tych zwierząt, możemy zabrać także sporo piżma, w swoim czasie sprzedać je i pomóc tatusiowi, któremu przez tę rewolucję grozi utrata majątku... Czytajcie więc moi mili, jak najwięcej i jak najuważniej (...)"

1 komentarz:

  1. Aż sama bym ją z chęcią przeczytała, może kiedyś mi się uda :)

    OdpowiedzUsuń