14 stycznia 2013

Kamyki Astona


LOTTA GRFFENBLAD

wydawnictwo: EneDueRabe
ilość stron: 28
format: 19x26 cm
rok wydania: 2010
cena: 22,90 zł



Dzisiaj o książeczce, która już jakiś czas temu, kiedy mignęła mi gdzieś w sieci, bardzo wpadła mi w oko. I udało mi się na szczęście upolować ją w naszej bibliotece :)

Głównym bohaterem tej historyjki jest Aston - mały szczeniaczek. Pewnego brzydkiego, jesiennego wieczoru Aston wraz ze swoją mamą wraca do domu, W kałuży widzi kamień i od razu postanawia zabrać go do domu. Od tamtej pory piesek zbiera wszystkie napotkane na dworze kamienie. Bardzo się o nie martwi. Nie chce aby same leżały na deszczu i śniegu. W domu robi im ciepłe kąpiele, wycina kołderki ze szmatek... Niestety w mieszkanku Astona robi się coraz ciaśniej ponieważ kamienie zajmują naprawdę wiele miejsca. Na szczęście nadchodzi lato, a tata wpada na wspaniały pomysł... Ale tego Wam już nie zdradzę. Koniecznie przeczytajcie sami :)


Jest to opowieść napisana przez szwedzką autorkę tekstu i jednocześnie ilustracji. Książka ta ukazuje nam jak ważne w życiu dziecka mogą być rzeczy, które dla nas wydają się nieistotne, niepotrzebne, których my nawet nie zauważamy. Dajmy na to takie kamienie... Zwykłe, szare, twarde, leżą na ziemi, mijamy je nie zwracając na nie uwagi. A dziecko, które wydawać by się mogło tak niewiele wie o życiu, widzi je, podnosi, zabiera do domu, opiekuje się nimi. Czy nie uczy nas dzięki temu życzliwości, miłości? Może nie koniecznie do kamieni, ale jednak...


Powiem jak najbardziej szczerze, że dzięki mojemu synkowi nauczyłam się dostrzegać drobiazgi. Rzeczy na które przedtem nie zwróciłabym uwagi teraz stają się częścią naszego codziennego życia, U nas w domu też mieszkają kamienie. Na szczęście nie tyle ile u tytułowego Astona, ale jednak kilka można znaleźć w Nikusiowym pokoju. A wiecie gdzie śpią? Pod poduszką Nikodema... Brzmi dziwnie? Niestety ja w tym temacie niewiele mam do powiedzenia, w końcu kamienie również muszą gdzieś spać, prawda :) ? Na szczęście nie są za duże więc w ogóle nie czuć ich pod tą poduchą :)

Wracając do książki to muszę przyznać, że bardzo nam się ona spodobała. Nikodem czuł się jakbym to o nim czytała co wywołało nie małą radość :) Co prawda tekstu w środku znajdziemy niewiele, ale to nic, tak właśnie jest dobrze... Ilustracje natomiast wydają się takie ciemne, szare, ale to również pasuje idealnie. To zdecydowanie cały urok tej książeczki. Tak więc sami widzicie, że nam się bardzo podobała. Dajcie znać czy Wam również :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz